Jakie buty na XC? Odpowiedź jest oczywista – sztywne! Trek wraz z nowym modelem MTB RSL proponuje parę, która ma oprócz tego szereg innych interesujących rozwiązań. Co ciekawe, także przeniesionych dosłownie żywcem z szosy. Po kilku miesiącach jazdy podsuwamy wam naszą recenzję.
Jeśli będziecie mieli skojarzenia, że gdzieś już te buty już widzieliście, to nie będzie ono zapewne przypadkowe. Mogliście zobaczyć je choćby u nas. Ok, prawie, bo… tak naprawdę prezentowaliśmy parę Road RSL, link poniżej.
Jeśli jednak nie widzi się podeszwy, obydwie wersje butów RSL są niemal łudząco podobne, najłatwiej je rozróżnić po tym, że te szosowe mają całkowicie biały przód. Poza tym są patrząc z góry takie same – dwukolorowa, prosta konstrukcja, dwa pokrętła Boa, gotowe.
Sprawdzenie specyfikacji technicznej obydwu par to podejrzenie potwierdza – to są niemal takie same buty, tyle, że różniące się podeszwą. Albo inaczej – do karbonowej podstawy z kompozytu OCLV, która w szosowych pozostaje czysta, w wariancie MTB doklejono gumę nazwaną Tachyon i dodano możliwość wkręcenie kołków (dwóch z przodu, jednego z tyłu). To dlatego but szosowy waży oficjalnie 240, a MTB 308 gramów (redakcyjna waga to potwierdziła, choć 308 gramów to sam but w rozmiarze 42, bez eko wkładki, która waży kolejne 20 gramów).
Bieżnik zostawia bardzo duży kanał na bloki, a guma pokrywa także środkowy fragment karbonowej podeszwy celowo – po to, gdy nie trafi się od razu w zatrzask, mieć się na czym pewnie oprzeć, a nie od razu ślizgać. Fakt, że ma to sens widać na zdjęciach – karbonowa płyta została porysowana od prób trafienia w blok, nie zawsze udanych.
Dodatkowa ochrona dotyczy zresztą nie tylko podeszwy, chronione są też palce – ten fragment nazwano GnarGuard – jak i pięta. Z tyłu, poza osłanianiem, istotne jest też wsparcie „otaczające” stopę, towarzyszy mu antypoślizgowe wykończenie od środka buta, by pięta nie miała jak się przemieszczać.
Najważniejszy jednak fragment całej konstrukcji to cholewka z materiału MetNet i tu Trek chwali się, że jako jedyny go stosuje. Specyficzny sposób nacięcia powoduje, że określone strefy buta mogą być elastyczne i rozciągać się bardziej niż inne, a tym samym lepiej dopasowywać się do kształtu stopy.
Zanim to jednak nastąpi, buty dopasowuje się za pomocą systemu żyłek i dwóch pokręteł Boa Li2, które posiadają mikroregulację. W sumie dostajemy więc teoretycznie klasycznie zbudowane buty, ale w nowoczesnej interpretacji. Buty MTB RSL dostępne są w rozmiarach od 36 do 48, oprócz koloru białego do wyboru jest też elegancki czarny.
Wrażenia z jazdy
Trzy miesiące jazdy to zdecydowanie dość, by dowiedzieć się, czy buty są dobre. Często jednak już jedna jazda pozwala stwierdzić, że mają potencjał, by trafić do grona ulubionych, a to coś zupełnie innego. Tak się składa, że tym razem tak się stało, choć mimo wszystko nie od razu było to oczywiste. Powód był prosty – te buty są inne niż wszystko, co do tej pory Trek zrobił, także wcześniej pod nazwą Bontrager. Dotyczy to także wariantu szosowego. Najprościej byłoby napisać, że są szersze, ale nie do końca oddaje sedno sprawy.
Mniej więcej dwa-trzy lata temu wśród firm produkujących buty – czy najpierw je projektujące – zaczął się ruch, który można nazwać górnolotnie „uwolnić stopę”. Pierwszy wprost w ten sposób o butach zaczął opowiadać Specialized, pokazując kolejną generację modelu Torch, argumentując, że to co zawsze było dobre zawodników, czyli wąskie „laczki” przylegająca niczym druga skóra, niekoniecznie będzie dobre dla innych użytkowników rowerów. Trek także wprowadzając nowe RSL’e poszedł tą drogą, sprawiając, że to, co przedtem uznawano za wyjątek – zwykle określany jako „wide”, czyli szeroki – teraz ma być nową normą. Jeśli zagłębicie się w temat, rzeczywiście można znaleźć informację, że ludzie „normalsi” mają statystycznie szersze stopy jak kiedyś, tak jak są wyżsi (tak, wiem to wszystko przez kurczaki na sterydach).
Faktem jest, że buty MTB RSL są szersze. I ma to swoje konsekwencje. Pierwsze wrażenie jest takie, że są za duże – a mam wąską stopę – ale jeśli tylko odważycie się spróbować (tak wiem, że to brzmi w zestawieniu z butami dziwnie), okazuje się że działa. W związku z tym, że lubię sztywne buty – a tu mamy wskaźnik 14 na 14 – predyspozycje do trafienia na stałe na nogi były, ale wymagało to przejechania kilkuset kilometrów, zanim przekonałem się w zupełności. Ta dodatkowa przestrzeń plus dwie pary pokręteł Boa pozwalają wyregulować je „na styk”, tak że buty są dopasowane, ale nie cisną. Co znów przekłada się na kolejne dziesiątki i setki kilometrów na różnych typach rowerów, które w nich pokonałem. Na szosie, gravelu i MTB. Podejrzewam, że wspomniane wcześniej rozwiązanie MetNet także ma znaczenie, bo rzeczywiście miejsca nacisku nie istniały. To otwory odpowiadają także za wentylację, która jest wystarczająca także latem. A buty w tzw. międzyczasie zdążyły być i we Włoszech i… upalnych Czechach.
Za to zdecydowanie nie trafiły w moje gusta i potrzeby seryjne wkładki Bloom „Przyjazne dla środowiska i wyjątkowo wydajne, są wykonane w 45% z surowców odnawialnych.” Są płaskie, pozbawione podparcia – do moich stóp nie pasują. Zmieniłem je na własne, sprawdzone wcześniej, customowe FootBalance.
I tak, finalnie nowe Treki RSL trafiły na półkę z napisem „ulubione”. Ale uwaga – wiedząc, że będę więcej chodził, wezmę inne. Podeszwa ma dobrą przyczepność, ale podeszwa absolutnie się nie ugina. Co sprawia, że chodzenie nie jest ich mocną stroną. Każda inna sytuacja gdzie liczy się przekazywanie mocy bez strat to co innego. Dlatego jeżdżę w nich także na szosie.
Zaniepokojonych o integralność białej góry uspokajam – zdjęcia detali zrobiłem po trzech miesiącach używania. Buty wyglądają nadal prawie jak nowe – tylko materiał pod żyłkami na języku lekko zmienił kolor.
I tu ciekawostka i podpowiedź – wydaje wam się, że ten pomysł konstrukcyjny do was trafia, ale np. chcielibyście mieć buty bardziej uniwersalne, nie tak sztywne? Buty MTB Trek Cambion, oficjalnie gravelowe, to kolejny model, który jest bardzo podobny, ale tym razem ma podeszwę z karbonu i włókna szklanego, tym samym powinien lepiej znosić chodzenie. Trek określa w nim sztywność współczynnikiem 10/14. Ta para kosztuje 1199 zł – 1/3 mniej od RSL!
Podsumowanie
Nowe buty Trek MTB RSL to świeże spojrzenie na temat modeli do ścigania, bo łączą w sobie bardzo sztywną podeszwę z szerszą niż do tej pory cholewką. Elastyczna góra sprawia, że także długie dystanse są w nich wygodne. Całość jest także bardzo dobrze wykończona i trwała.
Cena: 1799 zł, bezpośredni link – buty-mtb-trek-rsl