Pytanie za 100 pkt. – gdyby pieniądze zupełnie nie grały roli, co byście wybrali? Klasyczny napęd ze stalowymi linkami w pancerzech czy zasilany z baterii, gdzie komponenty łączą się bezprzewodowo?
Firmy śmiało coraz częściej proponują ramy, gdzie linek zupełnie zamontować się nie da, takie jak karbonowy Stumpjumper 15, ale zazwyczaj mamy jednak wybór. I tu stajemy przed dylematem – poza drenażem kieszeni. Co przemawia za obydwoma wariantami? Mała przypominajka.

Linki i pancerze
- prosta konstrukcja mechaniczna, po zrozumieniu jak całość działa, która śrubka do czego służy, łatwa też w regulacji. Wszystko sprowadza się do naciągu lub poluźnienia linki i ograniczenia ruchu przerzutki na boki, by nie spadała z zębatek.
- tanie podstawowe części zamienne – typu właśnie linka i pancerz. Tańsze też poszczególne komponenty.
- Nic się nie rozładowuje, tym samym w połowie trasy nie grozi „zamrożenie” napędu i powrót na jednym biegu. Awaryjnie można zredukować bieg (patyk w przerzutce).
- Ale… mechanika oznacza wyższą siłę konieczną do zmiany przełożeń
- z czasem niestety cięgno i pancerz ulegają zużyciu – konieczna jest wymiana, bo jakość obsługi spada

Napędy sterowane elektronicznie
- raz wyregulowane działają tak samo zawsze, nie zmienia się siła potrzebna do zmiany przełożeń
- są niepodatne na warunki atmosferyczne, inaczej niż… nasze palce. Zmarźniętymi dłońmi elektronikę obsługuje się lżej
- Można programować charakterystykę napędu, np. przyciski i kierunek zmian przełożeń
- Wygoda użytkowania związana jest z uciążliwością ładowania akumulatorów
- Bez prądu nic nie działa – nawet awaryjna zmiana biegów.
- Obsługa za pomocą appek, nie zawsze intuicyjna
- Drogie komponenty i części zamienne w razie uszkodzenia
Więc? Co wybieracie?