Małopolska Joy Ride Festiwal 2023 to brzmi dumnie!

Zanim pojawi się oficjalna relacja z imprezy organizatora wrzucamy fotostory, które powinno spowodować, że zapiszecie sobie w kajecikach przyszłoroczną datę festu tak, by na pewno jej nie przegapić – bo na ten rok już jest za późno! Oczywiście jak tylko będzie znana. A działo się tyle, że swobodnie można było obdzielić samymi „specjałami” tydzień. Dość słów – niech przemówią obrazy!

Jako stały bywalec mogę powiedzieć jedno – impreza nigdy nie była jeszcze tak duża. Dotyczyło to zarówno liczby odwiedzających – Was! – jak i wystawców. Było to widoczne na każdym kroku. Zarówno w postaci tłumów, które czasami utrudniały przemieszczanie się, jak i tego, że wydarzenia rozlały się po okolicy.

Co doskonale widać choćby po ty obrazku – poducha do trików powędrowała na przeciwległy stok!

 

Jak przystało na imprezę w większości grawitacyjną, oczywiście stałym elementem krajobrazu był wyciąg i kolejka do niego. Ale to też już tradycja! Faktem też jest, że więcej było elektryków do wypożyczenia, więc kolejkę można było ominąć.

 

Albo też udać się na przeciwległy koniec galaktyki festiwalowej, gdzie była strefa dla dzieci, z pumptrackiem…

 

I całym torem przeszkód. Tu zupełnie przy okazji widać też było, jak zmieniła się tzw. publika na Feście!

 

Jeśli dobrze się przyjrzycie tłumom, widać doskonale, że było zróżnicowanie. Wiadomo – młodzież w każdym wieku, włącznie z tą karmioną piersią po odrobine szpakowatą! To już zdecydowanie nie jest impreza tylko dla nastolatków (w każdym wieku), coraz częściej przyjeżdża się rodzinnie.

 

Niezmiennie jednak drug nogę, oprócz zawodów, gdzie można się wyszaleć, stanowią targi i stoiska. Tym razem było ponad 70 wystawców! Co było widać i czuć! Trudno było się nudzić przeglądając szpeje. Wiele firm było tradycyjnie po raz kolejny, ale sporo także po raz pierwszy, co tym bardziej cieszy.

 

Wśród firm pierwszaków był między innymi Oakley z reprezentacyjnym stoiskiem – pilnowanym przez szefową (po prawej)

Po raz pierwszy pojawił się także Sport Import, z ofertą obejmującą między innymi produkty WTB I Cush Core

Była to też pierwsza okazja, by zapoznać się z produktami marek takich jak Rumor Bike, Rehal czy Shot! Tu królowały głównie ciuchy i dodatki.

Niektórzy, jak Peak Designie, byli już po raz kolejny, chwaląc sobie poprzednią edycję. Tu oczywiście można było pomacać uchwyty i opakowania do telefonów, czyli akcesoria fotograficzne

Na stoisku Tygu można było sprawdzić wszystkie najważniejsze nowości, w tym okulary, a nawet prototypową torbę podróżną!

Flat-Out jak zwykle pod jednym stoją dachem z Foogiem, więc wkładki i ciuchy można było kupić za jednym zamachem

Nie mogło na imprezie oczywiście zabraknąć The Trail, który bywa w Kluszkach od zawsze – a najnowszy szlagier to kapelusze!

Generalnie jeśli chodzi o ciuchy ciężko było narzekać, między innymi za sprawą ciuchowego Agresta! To firma wspinaczkowa, ale te spodnie… kto by nie chciał mieć takich nie do zdarcia?

Bardzo kolorowo było też na stoisku Funaticos – tu można było dostać prawdziwego oczopląsu! Bluzy w każdym rozmiarze i kolorze – poproszę!

Najodważniejsi mogli zdecydować się na ciuchy Beerduro – oczywiście za pozwoleniem rodziców.

Tuż obok funkcjonował serwis polowy Shimano – starając się pomóc nawet w beznadziejnych sytuacjach, typu zdezintegrowany pedał!

Nie zabrakło egzotyki, typu rowery Forbidden, z charakterystycznym zawieszeniem z wysokim punktem obrotu – na zdjęciach najsłynniejszy Druid

Znalazło się i Zerode na centralnej skrzyni biegów, czyli Pinionie!

Najciekawszy chyba rower pokazało jednak Rock Machinę, a właściwie prototyp ze zmienną geometrią – napiszę jeszcze o nim więcej

Chyba najbardziej imprezowe stoisko przygotowało Beastie Bikes – Trail Party trwało bez przerwy. A może to wrażenie wynikające z… ekspozycji neonów obok? To drugie czyli Lightrope Studio, to dopiero było zaskoczenie!

O wakacyjną atmosferę zadbało też Thule, eksponujące chyba wszystko co potrzebne dla aktywnej rodziny – od namiotu Approach przez nowy bagażnik Epos, po wózki, torby i przyczepy

Jeśli chodzi o kolory, to dla niezdecydowanych idealnym miejscem było stoisko Crank Brothers, z ciuchami Foxa tuż obok. Tu także rządziły kolory

Mało kolorów? Tu zawsze można było zajrzeć do Dakine i tym samym dobrać jakieś gustowne dodatki!

Na stoisku Marina za to można było nie tylko znaleźć różne typy rowerów – włącznie z gravelbmi – ale i kawę!

Jeśli chodzi o ochronę i ciuszki od stóp do głów, to oczywiście był na posterunku Leatt – włącznie z kaskami typu full face, tak przydatnymi w bike parku i bogatą ofertą ochraniaczy i zbroi

 

Wśród obleganych stoi był Specialized, gdzie obok elektryków do wypożyczenia były też oczywiście rowery klasyczne.

Sami widzicie puste wieszaki. To była też okazja by sprawdzić nowego Turbo Lewo SL – nasz test wkrótce!

O sprawdzenie aktualnej kolekcji zadbał też NS Bikes, tuż obok do dyspozycji były rowery Octane One

Specjalne atrakcje przygotował Canyon, gdzie oprócz nowego Torque:ON można było zrobić sobie foto Polaroidem! a tym samym pamiątkę z JoyRide’97 (jak widać!)

Finalnie wszystkich połączył oczywiście Whip contest – niezmiennie stanowiący największą atrakcję imprezy. Jak zwykle nie zawiódł!

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »