Jeśli oglądaliście klasyki, zauważyliście być może, że drużyna Trek-Segafredo używała nowych kasków. Nie są to całkowicie nowe projekty jako takie, ale nowa generacja znanych modeli Ballista i Velocis. W myśl zasady, że najłatwiej coś schować na widoku, kasku Velocis MIPS używam już od kilku tygodnia. Oto moje wrażenia z jazdy.

W sumie to co wiedzieć trzeba, to fakt, że następna generacja kasków Trek Ballista i Velocis została zaprojektowana w ścisłej współpracy z zespołem Trek-Segafredo World Tour. Zespół przekazał krytyczne uwagi na temat tego, co działało, a co nie w poprzednich modelach. Współpraca ta doprowadziła do zmniejszenia wagi i poprawy przepływu powietrza, przy jednoczesnym zachowaniu tej samej pięciogwiazdkowej oceny bezpieczeństwa przez niezależne laboratorium Virginia Techs. Od siebie mogę tylko dodać na marginesie, że poprzedni Velocis był jednym z dwóch kasków, których używałem najchętniej w ostatnich latach.
Nowe kaski Trek Ballista i Velocis wykorzystują technologię MIPS Air. Trek jasno stwierdził, że nie jest to odejście od firmowej technologii WaveCel. Ballista i Velocis to kaski wyścigowe, gdzie niska waga i maksymalne chłodzenie są najważniejsze. Trek stwierdza: „W tym czasie technologia bezpieczeństwa MIPS Air była najlepszą opcją, aby zapewnić spełnienie tych parametrów projektowych”.
Jeśli jesteście fanami Treka i Bontragera, godny uwagi jest fakt, że marka odchodzi od brandowania Bontragerem, nowe produkty noszą po prostu logo Treka. Tak było z nowymi ubraniami, tak samo jest z nowymi kaskami.




Pierwsze wrażenia z jazdy
Nawet jeśli nowy Velocis mocno przypomina z zewnątrz poprzednika kształtem, to został zdecydowanie unowocześniony. Moja sztuka w średnim rozmiarze waży 268 gramow. Świeżo zaktualizowany system wentylacji „poprawia chłodzenie o 38% w stosunku do poprzednika – jak mówi Trek.” To interesujące, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że lubiłem już poprzednika.
Velocis otrzymał również „aktualizację aerodynamiczną, dzięki czemu jest szybszy niż poprzednia wersja”, co trudno zweryfikować bez posiadania tunelu aerodynamicznego i trzeba wierzyć na słowo. Faktem jest, że o wiele lepiej wygląda – w tym samym rozmiarze jest mniejszy. Podobno większość korzyści aerodynamicznych pochodzi z ulepszonej konstrukcji otworów wentylacyjnych i kanałów oraz z nowego mostka. Ten mostek z włókna węglowego OCLV dodatkowo ma wzmacniać kask. W czasach, gdy teamy walczą o każdy zaoszczędzony wat, trudno wątpić w poprawę aerodynamiki, nikt nie darowałby straconych watów. Faktem jest – i to się naprawdę czuje – że kask jest dobrze wentylowany. Już w temperaturach w okolicach 15 stopni myślałem o tym, że przydałaby się dodatkowa warstwa grzejąca, bo wentylacja była na tyle skuteczna, że tęskniłem za czymś co będzie przeciwdziałać wychłodzeniu. Tu działają przede wszystkim otwory nad czołem, których nie było przedtem.

To nie jest najlżejszy kask, jakiego w ogóle do tej pory używałem, ale jego masa sprawia, że przestaje się myśleć o tym, że ma się go w ogóle na głowie. A o to przecież chodzi. Bardzo podoba mi się nowy system dopasowania, którego również się nie czuje na głowie – lekko pracujące pokrętło Boa sparowane został z żyłkami, które delikatnie opinają głowę, z tyłu kask podtrzymuje misterna, ażurowa konstrukcja. W kasku zastosowano też lekką wersję systemu MIPS, z którego… wolę nie korzystać. Dobrze że jest, dodatkowa warstwa rotacyjna w razie upadku ma częściowo zmniejszać obciążenia.
Wady? Cała technologia premium, przede wszystkim użycie karbonu, sprawiają, że kask jest drogi, bo sugerowana cena wynosi 1499 zł. Wykonanie jest bardzo dobre, może się podobać wykończenie detali, a nawet to, że w komplecie jest torba podróżna. Tam, gdzie liczyć się będzie każdy gram i wat cena ma znaczenie drugorzędne, więc jeśli szukacie kasku do ścigania – nie tylko na szosie, ale i np. w XC – będzie to propozycja zdecydowanie godna rozważenia. Ode mnie ma dodatkowy plus za błysk karbonu – zwyczajnie „mnie się podoba”!
Test uzupełnię o wrażenia z użytkowania po kilku tysiącach kilometrów.
Info: trekbikes.com