Home Testy Części Test hamulców Hope Tech 4 E4

Test hamulców Hope Tech 4 E4

0
2416

Hope od zawsze wierne jest tradycji produkowania swoich komponentów w fabryce w Barnoldswick w Wielkiej Brytanii. To tam wytwarza części przede wszystkim z aluminium, pracochłonnie obrabiając je CNC i wykańczając anodą we wszystkich kolorach tęczy. Duży nacisk kładzie przy tym na trwałość i łatwość serwisowania. Nie boi się przy tym rozwiązań nietypowych, co zazwyczaj przynosi dobre skutki. Czy najnowsza generacja hamulców podtrzymuje tę dobrą passę? Sprawdzamy Hope Tech 4 E4.

Oferta hamulców Hope

W całym asortymencie hamulców Hope do rowerów górskich – bo są i inne modele, typu szosowo-gravelowy RX4+ – znajduą się cztery główne propozycje. Oddzielną pozycję zajmuje XCR, który jest specjalnie skonstruowanym hamulcem XC, wyposażonym w zacisk z dwoma tłoczkami i unikalną konstrukcję dźwigni, która opiera się na radialnej pompie hamulcowej i karbonowych dźwigniach. XCR to jednocześnie najlżejszy hamulec w ofercie Hope.

Następnie są trzy hamulce z serii Tech 4 – co niekoniecznie upraszcza zrozumienie całości, trzeba bowiem wiedzieć, jak działa cały „szyfr”. Oznaczenie „Tech 4” odnosi się do konstrukcji samej dźwigni, która jest wspólna dla wszystkich trzech modeli hamulców z dalszym rozwinięciem konstrukcji, bo druga liczba i litera w nazwie modelu odnosi się do zacisku. I tak odpowiednio:

Tech 4 X2 – lekki zacisk z dwoma tłoczkami, przeznaczony do jazdy XC i trail
Tech 4 E4 – zacisk z czterema tłoczkami, przeznaczony do jazdy po ścieżkach i enduro
Tech 4 V4 – mocniejszy, czterotłoczkowy zacisk przeznaczony do DH i eMTB

Hamulec, który znalazł się w naszym teście, to Tech 4 E4. Jest najbardziej uniwersalny ze wszystkich dostępnych i powinien obsługiwać najszersze spektrum rowerów – od downcountry po enduro.

Środowisko testowe i background

Firmę Hope znam lepiej, podobnie jak jej produkty. Poprzednią generację hamulców Tech 3 E4 miałem w swoim własnym rowerze i w teście długodystansowym. Miałem też przyjemność nie tylko poznać ludzi, którzy za produktami stoją, ale też testować większość ich produktów w naturalnym środowisku – np. na wspólnym „firmowym” wyjeździe na szkockich trasach enduro. Jeździłem też na dwóch, poprzednich generacjach karbonowych rowerów Brytyjczyków.

O ile doceniam kunszt inżynierski i dążenie do tego, by był to produkt lokalny – co w czasach globalizacji nie jest zadaniam prostym – to nie zawsze do tej pory byłem bezkrytycznym fanem samych produktów. Poprzednie hamulce pasowały do mojego roweru stylistycznie, ale nie należały do moich ulubionych – głównie ze względu na fakt, że na długich zjazdach jednak brakowało im niekiedy mocy.

Uwaga na marginesie – w przypadku poprzedniej generacji możliwe jest uzyskanie większej mocy hamowanie niż seryjna, ale jest to pracochłonne. Z jednej strony wymaga solidnego dotarcia, a z drugiej po prostu stosowania określonych okładzin, według mnie najlepiej działają półmetaliczne.

Nowa konstrukcja dźwigni Tech 4

Co oczywiste i widoczne w nazwie, najważniejszym elementem hamulców Hope Tech 4 E4 jest nowa dźwignia Tech 4. Zastępuje ona poprzednią generację dźwigni Tech 3 i posiada unowocześnioną konstrukcję. Hope twierdzi, że nowa konstrukcja oferuje wzrost aż o 30% siły hamowania, co miało zostać osiągnięte dzięki zmianie zarówno mechanicznego, jak i hydraulicznego przełożenia dźwigni. Klamki hamulcowe są dłuższe niż w poprzednim modelu, a średnica tłoka pompy hamulcowej została zmniejszona z 10 do 9,5 mm.

Zmieniono też całą konstrukcję dźwigni, zmniejszając jej wysokość. Patrząc od strony kierownicy hamulce są niższe. Zrezygnowano też z dwuczęściowej obejmy dźwigni na rzecz odchylanej, co samo w sobie także ułatwia montaż, jak i regulację (choćby dlatego, że jest mniej śrub do wkręcania).

Nie mniej ciekawe rzeczy wydarzyły się w środku, bo przyłożono się szczególnie do tego, by zmniejszyć opory pracy, a to dla odmiany uzyskano przez zmniejszenie tarcia. Wewnątrz pompy hamulcowej znajdziesz przeprojektowane uszczelki i tuleję z PTFE. W miejsce obrotu dźwigni dodano uszczelnione łożysko, by zapewnić płynniejszy obrót. Ba – słabsza jest też sprężyna powrotna, bo było to możliwe, tym samym siła potrzebna do pracy całości jest mniejsza.

Zaciski po face liftingu

Nie chodzi jednak tylko o dźwignię, ponieważ zacisk E4 również został unowocześniony w nowych hamulcach Tech 4. Nadal są one wykonane za pomocą obróbki CNC z jednego bloku aluminium i nadal w środku znajdują się cztery tłoczki. Tłoczki są jednak nowe, z korpusem z tworzywa sztucznego, który jest teraz owinięty zewnętrzną tuleją ze stali nierdzewnej. Tuleja ta ma być bardziej odporna na zużycie, co ma zwiększać długoterminową trwałość, a jednocześnie oferuje gładszą powierzchnię w celu zmniejszenia tarcia. Hope podaje, że stalowa powierzchnia jest bardziej odporna na wysychanie, więc teoretycznie powinny wymagać rzadziej konserwacji niż poprzednie tłoczki wykonane w całości z fenolu.

Kolejna uwaga na marginesie – w poprzednim zestawie to prawdopodobnie tłoczki były problemem w tylnym zacisku. Pomimo przelewania regularnie dochodziło do nieszczelności pod wpływem dużych obciążeń i defektu.

Nowe klocki Race

Do serii hamulców Tech 4 firma Hope opracowała nową mieszankę klocków, którą nazwano „Race”. Klocki te, wyposażone w zielone płytki nośne, wykorzystują bardziej miękki materiał, który ma zapewnić wyższy współczynnik tarcia, zwłaszcza w niższych temperaturach pracy. To bezpośrednia odpowiedź na zarzuty co do poprzedniego modelu, który wymagał solidnego dotarcia – czytaj temperatury. Bardziej miękkie klocki oznaczają też większe zużycie, ale w zestawie dostajemy też parę klocków organicznych „Red”. Te, kosztem mniejszej ostrości, mają być bardziej trwałe. To taki bonus, za który nie trzeba dodatkowo płacić.

Cena Hope Tech 4 E4

Aktualna cena hamulca Hope Tech 4 E4 to 1149 zł za sztukę z przewodem ze stalowym oplotem lub 1099 zł z przewodem zwykłym. Sprawia to, że to produkt premium, choć konkurencyjny dla produktów na tym samym poziomie typu Shimano XTR czy Sram G2.

Tutaj mamy jednak do wyboru różne warianty kolorystyczne, a raczej wariacje, bo Hope Tech 4 E4 jest oferowany w anodowanym czarnym lub srebrnym wykończeniu. Do tego spośród anodowanych kolorów czerwonego, niebieskiego, pomarańczowego i fioletowego można dobrać detale, takie jak śruby regulacyjne i pokrywki tłoczków oraz zbiornika w klamce. Można też zostawić tylko srebro i czerń.

W naszym zestawie używałem tarcz pływających Hope, o średnicy 180 mm. Identyczne też miałem w poprzednim zestawie hamulców, co ułatwiało porównywanie. W tarczach tych pająki są aluminiowe, a sama tarcza ze stali nierdzewnej – wszystko po to, by poprawić odprowadzanie ciepła. Pojedyncza tarcza kosztuje 279 zł.

Montaż Hope Tech 4 E4

Mając doświadczenie z poprzednimi hamulcami Hope także tym razem udaliśmy się do zaprzyjaźnionego warsztatu Thirty Three Bicles Studio, gdzie całością zarządza Maciej Pacuła, znany fan marki. Być może dzięki temu montaż był bezproblemowy – a trzeba wiedzieć, że fabrycznie w opakowaniu hamulce mają absurdalnie długie przewody, więc zawsze trzeba je skracać. To pokłosie faktu, że Anglicy montują standardowo hamulce jak w motocyklach, pod lewą dłonią jest tył. Tym samym jest im wygodniej prawdopodobnie założyć, że obydwa hamulce można potraktować jako przód/tył w razie potrzeby. To z punktu widzenia ekologii oczywiście niekorzystne, ale upraszcza produkcję. Warto pamiętać przy skracaniu, że przewody w stalowym oplocie wymagają odpowiednich narzędzi i umiejętności. Nasze doświadczenie jest też takie, że hamulce należy solidnie odpowietrzyć – montaż u fachowców oszczędził dodatkowego stresu.

Zważony hamulec przedni ważył 269 gramów, a tylny 218 gramów. Są to masy bez dodatków i bez tarcz.

W rowerze testowym nie było konieczności zastosowanie dodatkowych adapterów, bo zarówno widelec jak i tylny wahacz zostały przygotowane pod tarcze 180 mm. To dobra wiadomość, bo oryginalne adaptery Hope są ładne, ale kosztują 99 zł sztuka. Hope ma też w ofercie dodatkowe mocowania do manetek, by uniknąć drugiej pary obejm, ale nie mieliśmy okazji ich przetestować. Warto o tym jednak pamiętać, jeśli ktoś pragnie bardzo uporządkowania kokpitu. Od razu należy też wziąć pod uwagę fakt, że dłuższe dźwignie powodują, że hamulce należy zamontować lekko bardziej odsunięte do środka, w porównaniu z poprzednim modelem.

Jeden z odcinków specjalnych w Srebrnej, listopadowa słońce, foto Łukasz Kopaczyński

Wrażenia z jazdy

Test był o tyle interesujący, że miałem możliwość bezpośredniego sprawdzania hamulców w optymalnych warunkach. Jesień i zima w tym sezonie była o tyle łaskawa, że wielokrotnie odwiedziłem Srebrną Górę i tamtejsze trasy. Najpierw jeździłem na poprzedniej wersji hamulców, po kolejnej awarii tyłu (przelewanego też na miejscu i działającego przez kilka zjazdów) z nowym tyłem, a następnie już na zestawie nowych Tech 4 E4. Rower, trasy, wielkość tarcz były te same. Najczęściej jeździłem trasę B, która jest najbardziej zjazdowa i gdzie kluczem do dobrych wyników jest utrzymanie prędkości, a nie jej gwałtowane wytracanie. I w takich warunkach nowe hamulce okazały się zdecydowanie lepsze od poprzednich.

Siła potrzebna do nacisku na dźwignię i kontroli hamulca jest mniejsza. To nie są duże różnice, ale zauważalne, szczególnie na dłuższym zjeździe. Zmęczone dłonie docenią każdy niuans – a tu tak było. Przy zjeździe w okolicach czterech minut to pod koniec, na zmęczeniu, popełnia się najwięcej błędów. Przy tej samej sile nacisku hamulec jest mocniejszy, nadal dając się łatwo kontrolować.

Hamulec się mniej przegrzewa – co tradycyjnie (przynajmniej w moim przypadku) zauważalne jest z tyłu. Na przegrzewanie tyłu cierpi wiele modeli hamulców, nowy Hope nie jest także w 100% odporny na fading, ale tym razem był on minimalny.

Precyzyjny punkt rozpoczęcia hamowania – do jego regulacji służy pokrętło na klamce, które w moim przypadku oznacza to niewielki skok klocków, zanim wejdą w kontakt z tarczą. To trochę stoi w sprzeczności z faktem, że klocki generalnie są blisko tarczy w Hope, co może powodować obcieranie, ale wówczas wyczucie hamulca jest najlepsze. Po dotknięciu tarczy wzrost siły jest liniowy i łatwo wyczuwalny – a kontrola to podstawa do osiągnięcia sukcesu.

Moc hamowania znacząco wzrosła – nawet jeśli nadal nie są to najmocniejsze hamulce na rynku. W moim przypadku w połączeniu z lekkością działania dźwigni i łatwością kontroli to bardzo duży krok do przodu. Nie widzę (w końcu) konieczności stosowania większych tarcz niż 180 mm, co do tej pory w przypadku cięższych użytkowników było koniecznością.

Now klocki zdecydowanie spełniają swoje zadanie. Podczas moich jazd bywało mokro, ale nigdy nie jeździłem w trakcie ciągłych opadów deszczu, więc trudno mi się wypowiadać na temat ich trwałości. Moim zdaniem same w sobie znacząco wpływają one na poprawienie wrażeń z użytkowania hamulców Hope.

Dźwignie hamulcowe – nowa generacja jest wygodniejsza niż poprzednia, mniej motocyklowo kanciasta, ale nadal nie są to najwygodniejsze dźwignie na rynku. To rzecz mocno indywidualna, przy moich małych dłoniach łapię się na tym, że co jakiś czas szukam nowego ustawienia klamek. Finalnie mam je ustawione dalej od kierownicy (pokrętłem) niż w innych hamulcach, po to, by w trakcie jazdy przy nacisku na klamkę uzyskać optymalny chwyt. Może to jednak dotyczyć przed wszystkim osób o małych dłoniach jak ja.

Podsumowanie

Nowe hamulce Hope Tech 4 E4 podnoszą poziom brytyjskiego rzemiosła na nowy poziom. Do pięknego, efektowanego wykonania, dodano bardzo dobrą kontrolę, w końcu też hamulce są wystarczająco mocne także z tarczami o średnicy 180 mm. Najbardziej podobała mi się lekkość, z jadą działają, a tym samym wygoda ich użytkowania. Bez zmian pozostaje wartość dodana – efektowny wygląd i możliwość customizacji.

Pełną ofertę Hope znajdziecie u polskiego dystrybutora na stronie 7anna.pl

Zobacz także

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »