Home Testy Akcesoria Recenzja rowerowy GPS Giant Dash L200

Recenzja rowerowy GPS Giant Dash L200

0
1198

Komputery rowerowe Giant Dash M200 i L200 to nowość na rynku i efekt współpracy Gianta i Stages. Bliźniacze M200 i L200 wykonują podstawowe czynności dobrze, ale mają też niuanse, które powodują, że trudno je polecić w 100%. Większy z modeli L200 mieliśmy w teście przez ostatnie kilka miesięcy, oto nasza recenzja.

Specyfikacja modeli

Komputer Giant Dash występuje w dwóch rozmiarach. Dash M200 ma ekran o przekątnej 2,2 cala, tym samym jest nieco większy niż Garmin Edge 130 Plus i tej samej wielkości co Wahoo Elemnt Bolt. Ekran Dash L200 ma przekątną 2,7 cala, co sprawia, że jest na równi z Garmin Edge 530 i Wahoo Elemnt Roam. Ponieważ Dashe posiadają rzędy przycisków na dole, pod ekranem, rozmiary obudowy są nieco większe niż w przypadku komputerów rowerowych Garmina, gdzie przyciski znajdują się po bokach.

Dash M200 ma wymiary 81x51x22 mm, czyli mniej więcej tyle samo co Garmin Edge 530. Dash L200 jest nieco większy i ma wymiary 94x60x22 mm – podobne do Wahoo Elemnt Roam, w którym również zastosowano przyciski w dolnej części komputera.

Giant dostarcza swoje komputery z mocowaniem z tworzywa, wysuwającym je przed mostek. Jest ono wystarczająco stabilne. Wykorzystuje on jednocześnie standard Garmina, więc komputery Dash są kompatybilne z wieloma innymi mocowaniami.

Giant ma na pokładzie wszystkie opcje łączności bezprzewodowej, z ANT+ i Bluetooth dla urządzeń peryferyjnych, a także łączność Bluetooth dla telefonu i wbudowane WiFi.

Główną różnicą pomiędzy dwoma wariantami, oprócz rozmiaru, jest liczba pól danych, które każdy komputer może wyświetlić. M200 może być skonfigurowany do wyświetlania do 10 pól, podczas gdy większy ekran L200 zwiększa to do 14.

Ciekawostka – choć GPSy reklamowane są jako komputery Giant, napisy na spodzie urządzenia dumnie głoszą, że są zaprojektowane w Boulder, Colorado (to siedziba Stages) i składane w Meksyku.

Konfiguracja Giant Dash L200

Sugerowana cena detaliczna dla M200 wynosi 1499 zł, zaś dla L200 1899 zł, rynkowa online dla tego drugiego, który testujemy, to około 1500 zł.

Urządzenie jest kompaktowe, choć boki są wyższe niż w przypadku Edge 530 czy komputerów Wahoo Elemnt, przez co wydają się dość grube. Można je ustawić i zamontować w formacie poziomym lub pionowym – to dziedzictwo z poprzedniej generacji komputerów Stages, gdzie też była taka opcja.

W orientacji pionowej po prawej stronie obudowy znajduje się przycisk włączania/wyłączania. Obsługa komputera odbywa się za pomocą czterech przycisków umieszczonych na dole przedniej ścianki urządzenia.

Urządzenia posiada klasę IP57, co oznacza, że jest w pełni wodoodporne.

Obydwa komputery rowerowe Giant Dash mają mniej więcej standardowy proces konfiguracji dla komputerów rowerowych. Ustawiasz język i otrzymujesz szybki samouczek, zanim wyświetli się kod QR.

Następnie zostajesz poproszony o pobranie aplikacji Dash, utworzenie konta z danymi osobowymi, a następnie sparowanie komputera z telefonem. Następnie należy wybrać region geograficzny i pobrać odpowiednią mapę podstawową (przed wyjazdem w nowy region konieczne jest ściągnięcie kolejnej, warto o tym pamiętać). Wszystko odbywa się bardzo płynnie i prosto.

Istnieje możliwość skonfigurowania urządzenia bez telefonu, choć bez ekranu dotykowego proces jest to dość skomplikowany, wymagający użycia przycisków – pamiętacie pisanie PRZED erą ekranów dotykowych? No właśnie.

W aplikacji telefonu można dostosować parametry, w tym orientację i schemat kolorów jasnych/ciemnych, a także skonfigurować wiele profili z różnymi ekranami danych, dla różnych rodzajów jazdy.

Domyślne profile działają jednak dobrze i zapewniają podstawowe informacje, w tym mapę. Można również ustawić przypomnienia o jedzeniu i piciu w regularnych odstępach czasu lub na podstawie szacunków urządzenia Dash dotyczących zużytej energii.

Jazda z Giantem Dash L200

Giant Dash dość wolno się uruchamia po włączeniu, choć startuje mniej więcej tak szybko jak GPS’y Wahoo. Przy starcie informuje o aktualizacji firmware’u lub map bazowych, jeśli pojawią się nowe. Sama aktualizacja odbywa się przez WiFi bezproblemowo i sprawnie

Po uruchomieniu pierwsze co się rzuca w oczy, to bardzo wyraźny, kontrastowy ekran z domyślnym kolorowym wyświetlaniem na czarnym tle. Czytelność jest naprawdę dobra, ale można też zmienić na białe tło, jeśli ktoś tak woli (jak ja).

W jasnym świetle słonecznym, pomimo błyszczącej powierzchni ekranu, stwierdziłem, że ekran jest o wiele wyraźniejszy niż wiele droższych komputerów, w tym topowe Garminy. Szybko reaguje również na zmiany w świetle otoczenia, włączając podświetlenie, gdy znajdzie się w cieniu.

Interfejs przycisków jest łatwy w użyciu, a umieszczenie przycisków na dole urządzenia sprawia, że łatwiej je znaleźć niż boczne przyciski Garmina. W niektórych sytuacjach, zwłaszcza gdy jest mokro, ekran dotykowy może być trudniejszy w użyciu niż dobrze rozmieszczony zestaw przycisków – to prawda doskonale znana fanom dużych, dotykowych Garminów

Przyciski mają przyzwoicie wyczuwalne działanie, mogłem je obsługiwać w zimowych rękawiczkach kolarskich.

Podobnie jak w przypadku innych komputerów rowerowych, również Dasha można podłączyć do całego szeregu urządzeń peryferyjnych za pomocą ANT+ i Bluetooth oraz skonfigurować wyświetlacz tak, aby pokazywał dane takie jak moc i tętno podczas jazdy.

Po jeździe wystarczy zsynchronizować dane za pomocą aplikacji w telefonie, by powędrowała do innych serwisów, typu Strata.

Nawigacja i trenowanie Giant Dash L200

Komputery Giant Dash umożliwiają pobranie map bazowych OpenStreetMap dla preferowanych regionów. Można je powiększać i przewijać, choć wymaga to użycia przycisków do wywołania i sterowania podmenu na mapie. Nie jest to zbyt trudne w użyciu i uznałem to za łatwiejsze niż gesty „szczypania” na ekranie dotykowym.

Mapy podstawowe korzystają z wysokiego kontrastu ekranu i zawierają szczegóły, takie jak linie kolejowe i jeziora, a także główne i mniejsze drogi oraz niektóre drogi szybkiego ruchu. Przy większym powiększeniu pojawiają się nazwy ulic, ale nie ma żadnych detali geograficznych.

Zauważyłem, że w niektórych sytuacjach, szczególnie pod osłoną drzew, ślad zapisywany przez urządzenie nie był precyzyjny. Nie miało to zauważalnego wpływu na przejechany dystans.

Można planować trasę w aplikacji na telefonie, ale wyznaczanie jej na większym ekranie komputera jest o wiele łatwiejsze i działa lepiej w aplikacji komputerowej Stages Link.

Można również przesłać trasy z innych aplikacji, w tym Komoot, Strava i RideWithGPS, a także podlinkować do niektórych z najlepszych aplikacji rowerowych, takich jak TrainingPeaks i Today’s Plan, które można wykorzystać do zarządzania treningami.

Podążając za trasą, kierunki i zakręty są sygnalizowane z wyprzedzeniem. Użytkownik otrzymuje sygnał dźwiękowy i pojawia się małe wyskakujące okienko z instrukcjami napisanymi małą czcionką, które było dla mnie dość trudne do odczytania.

Trasa na ekranie jest czytelna, widać kiedy jest zakręt itd., ale jest to inne podejście niż w przypadku większości komputerów, gdzie zwykle dostajemy dużą strzałkę do podążania za zakrętem.

Nie ma korekty trasy, jeśli zejdzie się z kursu, chociaż Giant mówi, że ta funkcja pojawi się wraz z aktualizacji oprogramowanie. Otrzymujesz jedynie odległość i kierunek powrotu do miejsca, w którym opuściłeś trasę, która będzie się zwiększać w miarę zbaczania z kursu.

Kolejnym brakiem w momencie pisania recenzji był brak profilu wspinaczki. Ponownie, Giant podaje, że jest to funkcja zaplanowane do dodania. Większość komputerów innych marek posiada taką funkcję i jest to cecha, którą Garmin wbudował w całą swoją ofertę. Hammerhead Karoo 2 dostarcza jej nawet podczas jazd, które nie zostały wcześniej zaplanowane.

W urządzeniach Dash brakuje również łączności do śledzenia na żywo (live track), śledzenia grupy i raportowania zdarzeń. Ponownie, jest to coś, co większość komputerów obecnie oferuje i co Giant i Stages mówią, że jest na liście „do zrobienia”.

Za to bez wątpienia Dash L200 błyszczy wtedy, gdy chce się kontrolować trening, wówczas wszystkie ważne dane widoczne są jak na dłoni. Dodatkowo kolory stref pozwalają bez zastanowienia rozpoznać zakres mocy, co jest szczególnie praktyczne podczas wymagających ćwiczeń, gdy pot zalewa oczy, a te zachodzą mgłą ze zmęczenia.

Ważna informacja na marginesie – centrum deweloperskie Stages znajduje się (znajdowało?) na Ukrainie, z wiadomych względów wprowadzenie niektórych funkcji uległo opóźnieniu. Wśród języków, jakie są do wyboru w menu, jest także język polski, ale jego implementacja nie jest doskonała i wymaga poprawek kilku błędów językowych. Dlatego też wolałem menu po angielsku. Te błędy to także rzecz łatwa do poprawienia przy przyszłych aktualizacjach.

Giant twierdzi, że żywotność baterii wynosi więcej niż 11 godzin. Nie miałem problemu z osiągnięciem zimą 10 godzin, z podłączonymi przynajmniej dwoma czujnikami typu moc i tętno. Dash L200 obsługuje też światła typu smart (m.in. stan baterii), jak i radar. Praktyczne!

Aplikacja do obsługi Giant Dash L200

Interfejs aplikacji Dash na telefon wymaga przyzwyczajenia. Zamiast jazd na pierwszym planie, użytkownik otrzymuje ekran główny telefonu z kalendarzem oznaczonym kropkami w dniach, dla których ma je zapisane.

Dopiero stuknięcie na datę pozwala uzyskać podsumowanie jazdy i drugą kartę z graficznym zapisem statystyk jazdy.

Pozostałe dwie zakładki na ekranie głównym zachęcają do zapłacenia za dostęp do Stages Link dla bardziej szczegółowej analizy. Co jest szczerze mówiąc zbędne, jeśli ma się Stravę. Tu widać dziedzictwo Stages – firma ma m.in. w ofercie mierniki mocy i potężna bazę danych. Tu każdy może wybrać sam i ewentualnie tylko wypróbować Stages Link.

Ustawienia samego komputera rowerowego są ukryte pod zakładką Bluetooth na dole ekranu głównego i wymagają ręcznego połączenia z Dashem L200 w celu przeniesienia zapisów do telefonu, lub jeśli chce się zmienić ustawienia samego urządzenia.

Podsumowanie Giant Dash L200

Komputer Giant Dash L200 ma potencjał, aby rozwinąć się w poręczne urządzenia, dobrej wielkości i łatwe w użyciu, z wysokiej jakości wyświetlaczami. Szkoda, że brakuje niektórych funkcji, które zawiera większość komputerów rowerowych na tym poziomie cenowym. Wiele z nich jest w przygotowaniu, a ostatnie aktualizacje pokazują, że znacząco podnoszą funkcjonalność całości. Aplikacja na smartfona nie należy do najlepszych w swojej klasie, a jej układ jest mało intuicyjny.

Większość rzeczy działa dobrze, przyciski także mają swoje zalety, szczególnie w trudnych warunkach pogodowych. W chwili obecnej najbardziej zadowoleni będą ci, którzy szukają urządzenia do kontroli treningu. Tu Dash L200 błyszczy dzięki praktycznej wizualizacji wszystkich parametrów.

Info: giant-bicycles.com/pl

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »