Home Nowości Baribal Bike: “Nie chcę być najtańszy, ale chciałbym być najlepszy.”

Baribal Bike: “Nie chcę być najtańszy, ale chciałbym być najlepszy.”

0
1104

To na pewno tu? Doskonale znaną trasą jadę z Zakopanego w stronę Krakowa, by posłuchać grzecznie wujka google i skręcić tuż za Myślenicami, a przed Głogoczowem w bok. Majaczy znak miejscowości Jawornik. Jest wcześnie rano, ale Sławomir Kosek wita mnie w progu niewielkiego budynku. Otwierają się wrota, kątem oka widzę klasyka, Fiata 500 i aż mi błyszczy w oczach, od tego co dostrzegam. Nie mam już wątpliwości, to sklep i serwis w jednym, czyli Baribal Bike.

 

A ja, po tylu latach w branży, dalej na widok rowerowych gadżetów cieszę się jak dziecko. Co najpierw, rozmawiać czy podziwiać, wybór nie jest łatwy? Rozglądam się ciekawie, od kolorów może zakręcić się w głowie. Wszystko jest jednak ładnie uporządkowane, a niektóre cacka wyeksponowane. Ręcznie robione gabloty z drewna, czy kompozycje z kamieni stanowią zgrabne tło do wszystkich kolorów anodowanego aluminium lub karbonu.

Czuję się trochę tak, jakbym trafił do sezamu, baśniowego skarbca zbójców z Księgi tysiąca i jednej nocy. Tyle, że tym razem zamiast złota i kosztowności wypełnionego komponentami rowerowymi. Z drugiej strony w czasach jakie mamy wiele z nich mogłoby być podobnej wartości. Niektóre z nich widzę na żywo po raz pierwszy, jak korby Ingrid Components, misternie wycięte z aluminium przez obrabiarkę CNC. Obok kontrast, zwariowane wzory błotników Riesel Design. To pytanie musiało paść – skąd te rzeczy tutaj? I tak zaczęła się historia.

Born2Bike

Sławomir Kosek: “Pamiętasz Born2Bike? Z Wojtkiem Czermakiem na czele, włącznie z tytułem mistrza Polski w Kasinie pod tymi barwami. To ja to założyłem z przyjaciółmi. A zaczęło się po prostu od jazdy na rowerze, całe życie jeżdżę. A w Kalwarii chłopaków rowerowych była cała kupa. Gdzieś tam w międzyczasie w Kalwarii pojawił się temat pumptrucka, gmina się na to zgodziła. Zasponsorowałem to, znalazła się grupa ludzi, która chciała pomóc, potem zrobiliśmy fest serię 2-3 zawodów. Jak to się rozdmuchało, z chłopakami, z którymi jeździliśmy w zjeździe, stwierdziliśmy, że zakładamy klub. Powstało stowarzyszenie, wszystko jak Pan Bóg przykazał. Jeździło nas tam w sumie ponad 20 zawodników, włącznie z Elą Figurą. I przez dwa lata było fest mocno. Potem wiadomo jak to jest, pojawiły się dzieci, trochę brakło czasu.”

Ja cały czas rozglądam się po sklepie i serwisie, dotykając co ciekawszych eksponatów, a Sławek ciągnie dalej: “Zajawka rowerowa była od zawsze, tata był mechanik samochodowy, ja się wychowałem w warsztacie. Born2Bike ucichł trochę, ale stara ekipa jeździ dalej. Potem budowa domu, ja dwa lata byłem odcięty od roweru, przy okazji budowy ogarnąłem sobie tutaj warsztacik. Serwis tak naprawdę prowadzę tutaj trzeci rok, a sklep się wykluł w międzyczasie, bo każdy kto przyszedł pytał. Sklep internetowy wystartował w lutym, ale cały rok się do tego przygotowywałem.” 

Sklep

Sławek mówi, że samo życie pokazało, że sklep jest potrzebny. Zaczynał od szafy, w której trzymał części na własne potrzeby. Przychodziły kolejne osoby i pytały “a masz tamto, albo tamto?” i w trzy miesiące szafa została opróżniona. I zapadła decyzja, by spróbować. Swoje dołożyła sytuacja rynkowa – mówiąc wprost braki – więc odłożone pieniądze zostały  zainwestowane w części rowerowe. “Towarowanie trwało od kwietnia zeszłego roku”. Jednocześnie Slawek postawił na marki, których gdzie indziej nie ma: “Nie wychodzę z tym na allegro, nie ma zamiaru z kimś targować się o dwa czy pięć złotych”. Mówi, że woli sprzedać jedną przerzutkę raz na trzy miesiące! To świadoma decyzja, nie chce iść w tą stronę.

Rozglądam się po sklepie, widzę Magurę, ale też sztycę Vecnum i kolejne pytanie było właściwie oczywiste  – dlaczego są to głównie niemieckie marki? Słyszę odpowiedź mechanika: “Bo ta mechaniczna sztyca Vecnum to jest świetna sprawa! Bo my tutaj w zimie też jeździmy i zamarzająca sztyca nie jest to.” Inna sprawa, że Sławek widzi też na podstawie statystyk z ubiegłego sezonu, że ludzie nie lubią serwisować sztyc, w przeciwieństwie do amortyzatorów. Rzuca przy tym liczbami, typu 200 amortyzatorów, a tylko 2 sztyce w ciągu całego roku i część odpowiedzi na moje pytanie jest oczywista – porządek, chciałoby się powiedzieć niemiecki – zdecydowanie lubi! Działanie całego serwisu oparte jest na harmonogramie prac, co zdecydowanie ułatwia planowanie, ale też zwyczajnie życie. Niemal w każdym, kolejnym zdaniu powraca też temat testowania sprzętu, czy to osobiście, czy przez kolegów, bo nie ma to jak praktyka. Sławek: “Jeden z napędów Ingrida poświęciłem na testowanie i założyliśmy do świeżej Santy kolegi, który zresztą przychodzi mi pomagać. Przy okazji jest prawdziwą encyklopedią rowerową i dużo jeździ.” Od razu umawiamy się na test tego samego zestawu w Bike – i już go zapowiadamy. Oglądam z bliska przerzutkę, a Slawek opowiada mi o tym, jak Włosi zmieniają kolejne detale komponentów. Oraz dodaje, że sami sprawdzili, że tylna przerzutka Ingrid działa nie tylko z manetkami Srama, jak twierdzili przedstawiciele firmy z Italii, ale i z XTR’em Shimano. Po przesłaniu informacji do Włoch kolejna aktualizacja strony nagle zaczęła twierdzić, że owszem, Ingrid działa z obydwoma systemami. Przypadek? Nie sądzę! Polak potrafi!

W ofercie Baribal Bike konsekwentnie są także inne firmy, które gdzie indziej trudno kupić i mają charakter, który ogólnie można nazwać indywidualnym. Obok Vecnum i Ingrida jest to Deity – najbardziej znane z dopasowanych kolorystycznie kierownic, mostków i siodeł oraz chwytów – i Riesel, czyli głównie drobiazgi typu kapsle, folie zabezpieczające i błotniki z charakterystycznymi grafikami. Kropka nad i to kolejna niemiecka firma czyli Beast Components, marka z Drezna, wyspecjalizowana w ultralekkich komponentach z karbonu, która ma w ofercie tak zaawansowane części jak obręcze. Je także Sławek zamierza przetestować, w parze ze szprychami ze “sznurka” Pi Rope! Poza tym w sklepie jest wybór m.in. Magury, ale też amortyzatyzacja firm takich jak Öhlins. W zanadrzu czekają też już kolejne firmy, ale o tym na razie cicho!  

Na stronę baribalbike.pl warto zajrzeć jednak nie tylko po to, by coś kupić, bo znakomita większość opisów, co nietypowe, została stworzona własnoręcznie a nie skopiowana z innych źródeł. Nic więc dziwnego, że opis ma często obok informacyjnej i stronę praktyczną. Nawiasem mówiąc Baribal Bike to także firma rodzinna, docelowo sklep ma prowadzić żona Sławka.

Serwis

Wszystko jednak zaczęło się od warsztatu, a sam serwis został otwarty dwa lata temu. Po dwóch sezonach efekt jest taki, że na naprawę trzeba chwilę poczekać, bo Baribal Bike zdążył już wyrobić sobie renomę. Sławek świadomie przyjmuje ograniczoną liczbę komponentów do naprawy bo: “Nie chcę mieć za dużo, bo sporo czasu poświęcam każdemu urządzeniu. Nie chcę być najtańszy, ale chciałbym być najlepszy.” Poczta pantoflowa działa, rezerwacje sięgają na miesiąc do przodu. Całość jest rozpisana precyzyjnie w kalendarzu, a na naprawiony sprzęt udzielana jest gwarancja. 

Na koniec umawiamy się na testowanie kolejnych komponentów, a ja w głowie robię spis tego, co chciałbym sprawdzić w przyszłości. I nie mam przy tym ułatwionego zadania, bo nieczęsto trafia się na podobną skarbnicę rzadko spotykanych komponentów. Jeśli więc marzycie o tym, by wasz rower był naprawdę wyjątkowy, wiecie pod jaki adres trafić. Oczywiście nie życzę wam, by w sezonie konieczne było jego serwisowanie, ale w razie czego jest to ten sam adres – baribalbike.pl

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »