Updejt Rychlebskie Ścieżki Jastrząb, T-Rys i reszta zwierzyńca

To proste, jeśli macie ochotę przygotować przetwory na zimę, w szczególności marynowane grzybki, jeździe na Rychleby. Możecie się też wybrać po to, by zobaczyć nowe fragmenty ścieżek. Ale uwaga – weźcie cięższą zbroję!

Przypadek? Tak się składa, że mam wrażenie, że wiele osób, które jeszcze parę lat temu jeździło enduro, obecnie przesiadło się na gravele. Mówię tu o sobie, ale też o Michale, z którym umówiłem się na Rychlebach, by poznać nowe fragmenty kultowej miejscówki. Niegdyś to on stał za backcountrymtb, obecnie częściej organizuje wypady na węższych oponach jako Epic Trips No Hugs. Nie zmienia to faktu, że kto raz był endurowcem w sercu pozostanie nim chyba na zawsze. Decyzja zapadła, jedziemy odświeżyć Rychleby!

Jastrząb przede wszystkim

Na stronie Rychlebskich Ścieżek znajdziecie bardzo wiele informacji, ale nie aktualną mapę. Ta jest tylko na miejscu, niekoniecznie zresztą taka sama w wielu miejscach. Mapa wygląda mniej więcej tak, jak ta poniżej. Na jej podstawie wyznaczyliśmy plan dnia, czyli dwie pętle.

  1. Podjazd Wiessnerem, Proklaty i nowy Jatrząb (oraz z przymusu końcowka Superflow, bo tak zamyka się pętla)
  2. Podjazd Wiessnerem znów, T-Rys – czyli to coś co kryje się tu pod nalepką Under construction – Velryba, dojazdówka Tajemnym, Wielbłąd, Zjezdy i wypad można uznać za zaliczony. Uprzedzając fakty – plan został o dziwo zrealizowany! Zajęło nam to cały dzień.
Grzyby we wstępie nie były przypadkowe – cała podjazdówka obsypana jest opieńkami. Następnym razem zbieramy, wyjazd się zwróci!
Podjazdówka Dr. Wiessnera jest prawie bez zmian – znaczy boli – tyle że po wycince trudno ją poznać
Widać o wiele więcej, co jest przyjemne, jednocześnie trudno ją momentami poznać, szczególnie koło źródełka
To już widok z asfaltu, po najtrudniejszych fragmentach

Przeklęty i Jastrząb

Trasa Proklaty (Przeklęta) do tej pory nie miała szczęścia, bo jakoś tak zwykle omijało się ją szerokim łukiem. Taka nie do końca określona, niby czarna, kończyła się prawie nigdzie, więc zwykle wypadała z programu. W nowej formie, po faceliftingu, stanowi idealny wstęp do nowego Jatrzębia, więc zdecydowanie zachęcamy do jej odwiedzenia. Co się zmieniło? Szczerze mówiąc dużo, na tyle, że momentami trudno ją poznać. Szczególnie fragment przedtem skryty w lesie. Są kładki, są przejazdy po kamieniach, jest i trudny zjazd – a najpierw widoczek.

Przeklęty już nie jest taki przeklęty – na górze jeden z lepszych widoczków na Rychlebach
Jastrząb zaczyna się zaraz za końcówką Proklatego, piękną bramą. Po 100 metrach zabawa się zaczyna. Niemal wszystkie trudne miejsca mają objazdowki.
A całość zdecydowanie dostarcza adrenaliny!
Jakby długiego przejazdu po drzewie było mało, za korzeniami jest kładka…..
I jeszcze węższy pień. Michał za pierwszą próbą spadł z niego zresztą 🙂
Ciąg dalszy jest podobny – genialnie poukładane kładki i skały, i tak bez przerwy. Wiele miejsc początkowo przeraża
Inne wymagają skilla by je przejechać płynnie, szczególnie, że są połączone w całe trudne linie
Co niekoniecznie powoduje, że człowiek się czuje pewnie. Przejechaliśmy, choć z przystankami, praktycznie wszystko
Końcóweczka to kamienny chodnik wzdłuż strumienia – jak dla nas obecnie jedno z najpiękniejszych miejsc na Rychlebach!

T-Rys i Velbloud

Skoro poprzednie ścieżki były trudne, to co czeka nas na tych oznaczone dwoma czarnymi diamentami i symbolami czaszki? Oczywiście najpierw Dr. Wiessner, by do nich dojechać – katorga jest zawsze taka sama na dzień dobry!

Za drugim razem nie było lżej, ale za to jeszcze ładniej
Popołudniowe słońce sprzyjało
T-Rys, którego nie ma jeszcze na mapach i wygląda na to, że jest jeszcze minimalnie nieskończony, odbija od dojazdówki na Superflow. Najpierw jest duży kamień
A potem taka kładka godna Northshore. Kładka kończy się przepaścią! Tym razem jej nie zjechaliśmy
Wygląda to mniej więcej tak – ściana ma ok 3 metrów wysokości i nie kończy się przyjemną prostą!
Po pokonaniu więc fragmentów Naucznej ścieżki i Wieloryba dotarliśmy do Wielbłąda, który po budowie w ubiegłym roku ma już finalną postać
Łatwo nie jest!
Wiele fragmentów ma alternatywne objazdy, ale generalnie znów jest to poziom ekspercki

Dla kogo?

No właśnie – nowe fragmenty to zdecydowanie ścieżki trudne do bardzo trudne. Wymagają często skilla, jeszcze częściej odwagi. Jednocześnie przeszkody są bardzo dobrze zrobione, często wystarczy tylko trzymać kierownicę, by je przejechać, jak niemal wszystkie ścianki. Tu wyjątkiem jest T-Rys, gdzie nowa skała jest naprawdę wysoka, podobnie jak dojazdowa kładka, tu łatwo można zrobić sobie krzywdę, a spadochron może nie zdążyć się otworzyć. Zdecydowanie należy się szacunek budowniczym za to, że rozbudowują Rychelby w takim kierunku, że dokładają trudne rzeczy, a nie fragmenty „dla każdego”. Nawet jeśli się wydawało, że Rychleby się trochę przejadły, to ten pogląd właśnie zdezaktualizował. Sprawdźcie koniecznie!

A my już planujemy powrót, by całość pokonać płynnie!

Zobaczcie także

Informacje o autorze

Autor tekstu:

Zdjęcia:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne