Home Miejscówki Jesienna Góra Św. Anny po śladach Bike Maratonu

Jesienna Góra Św. Anny po śladach Bike Maratonu

0
695

Możecie oczywiście naszą trasę powtórzyć – ślad znajdziecie poniżej! Choć liczyła niespełna 20 kilometrów, zajęła nam niemal trzy godziny jazdy. Kilka razy zdecydowanie warto było się zatrzymać!

 

 

Ogólnie rzecz biorąc jechaliśmy do śladach Bike Maratonów. Cała nasza trójka startowała tu kilkakrotnie w różnych sezonach, więc było co wspominać.

 

 

Nic więc dziwnego, że z pewnym rozrzewnieniem powitaliśmy znaki Bike Maratonu nadal widoczne na asfalcie. Tu na kładce nad autostradą. Kultowe miejsce!

 

 

Nawet jednak bez Bike Maratonu, a w tym sezonie go tu nie było, to po prostu ładne miejsce.

 

 

Urokliwych detali jest mnóstwo, choćby wszechobecne kapliczki, czy stare budynki, takie jak wiatrak tuż przed tą kapliczką

 

 

Nie trzeba być znawcą, można się zachwycać cała swoją naiwnością

 

 

Maraton stary piec do produkcji wapnia omijał łukiem, przemykając drogą obok, ale widać go było z trasy. Widzicie Ikara? To pamiątka po pilocie szybowca, który rozbił się o niego w 1938 roku. Tak przeczytaliśmy na jednej z tablic ukrytej w lesie

 

 

Do środka pieca można zajrzeć….

 

 

Widać też, że niektórzy wchodzą do środka – z boku jest otwór, za pewne kiedyś na dodawanie opału

 

 

Ale można też wsadzić głowę i spojrzeć w górę – konstrukcja z kamieni i cegły nadal imponuje. Niespodzianka – w środku jest okrągła!

 

 

Po prawej stronie od wieży jest ścieżka, którą można wjechać na górę za piecem

 

 

Z tyłu mieszczą się pozostałości po kamieniołomie – to malownicze skały

 

 

Widok z góry jest imponujący, widać też, że sam wapiennik jest w średnim stanie. Raczej trudno byłoby zrobić z niego punkt widokowy

 

 

Ścieżka turystyczna – widoczna na niektórych mapach, np. mapy.cz, prowadzi wgłąb lasu, wzdłuż starego kamieniołomu. Dopiero z tej perspektywy jest dobrze widoczny 

 

 

Droga prowadzi do punktu widokowego w rezerwacie Ligota Dolna – w dole oczywiście A4!

 

 

Autostradę z tej perspektywy widzi się nieczęsto…. ba, tego dnia widać było nawet góry na horyzoncie i oczywiście Ankę w tle 

 

 

Szybko jednak zwialiśmy z powrotem do lasu, bo wiało niemiłosiernie. A z powrotem m.in. trzeba podjechać znany z wielu Bike Maratonów podjazd. Długi! Aż do tego zakrętu, gdzie przeskakuje się kładką dla zwierząt na drugą stronę A4.

 

 

Za autostradą oczywiście kolejny przebój Bike Maratonów, czyli zjazd/albo podjazd przez pole, z widokami, których wówczas się nie dostrzega

 

 

Widzicie horyzont oświetlony słońcem? To standard, Św. Anna zatrzymuje chmury. To zjawisko, które podróżując A4 można zaobserwować wielokrotnie. Tu już jesteśmy po chmurzastej stronie, parę kilometrów dalej nadal świeci słońce

 

 

Wspomniany zjazd/podjazd prowadził w różnym kierunku w zależności od sezonu. Bywał świadkiem wielu upadków prowadząc w dół

 

 

A na dole Lesisko (Waldhof), pozostałości po starym folwarku

 

 

Porzucone budynki nadal imponują rozmiarami. To tu chętnie czaili się fotografowie podczas Bike Maratonu

 

 

Można zajrzeć w puste okna, widać nadal fragmenty dawnego wyposażenia….

 

 

Da się i część przejechać rowerem. Tu dawne budynki gospodarcze, może stodoła?

 

 

Z Lesiska szlakiem czerwonym można widowiskowo dojechać do amfiteatru, pokonując po drodze kolejny podjazd, a potem zjazd. Na maratonie akurat ten ostatni zwykle był podjazdem – po kamieniach! Tym razem teoretycznie było łatwiej, tyle, że nic nie było widać z przeszkód pod liśćmi

 

 

Tuż przed amfiteatrem przyroda zachwyca – jechaliśmy w otwartymi gębami

 

 

I już sam wjazd do amfiteatru – piękny, prawda?

 

 

Amfiteatr, choć nie młody, nadal robi imponujące wrażenie. Ale chciałoby się tu przeżyć przedstawienie albo koncert…

 

 

Nie byliśmy zresztą jedyni, którzy tego dnia zwiedzali dokładnie jego okolicę, włącznie ze schodami

 

 

Na górze punkt obowiązkowy to Pomnik czynu Powstańczego. choćby dlatego, że zapewnia minidaszek w razie niepogody. Poza tym z dołu prowadzi stroma ścieżka, która wypada także zaliczyć. Nią także prowadził Bike Maraton, tyle, że w dół.

 

Zainteresowani? Przypominam – link do trasy znajdziecie powyżej!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »