Home Miejscówki Miejscówki: Bardo i obietnica Singletrack Glacensis

Miejscówki: Bardo i obietnica Singletrack Glacensis

0
1315

Inicjatywa długo żyła sobie życiem podskórnym, o jej istnieniu mieli szansę dowiedzieć się tylko ci, którzy zupełnie przypadkiem trafili na odpowiednią stronę na facebooku. Dla nas zapowiedź zabrzmiała na tyle interesująco, że postanowiliśmy to sprawdzić. Tym bardziej, że w sprawę zaangażowany jest Marek Janikowski, z którym współpracowaliśmy przy projekcie Tras Enduro w Srebrnej Górze. Były wójt gminy Stoszowice po przegranych wyborach nie przestał zajmować się rowerami. Wygląda na to, że mając więcej czasu, działa jeszcze prężniej. Oficjalnym centrum Singletrack Glacensis, przynajmniej na obecnym etapie, jest Bardo, logiczne więc, że na rekonesans wybraliśmy się właśnie tam.

 

Bardo

 

To paradoks, że tak piękne miejsce omija się, zupełnie je ignorując, pędząc słynną ósemką w drodze do Kłodzka czy Zieleńca. Pamięta się korek pod stromym podjazdem zimą i, jeśli ma się pecha, radar (tak, stoją zawsze!). Samo Bardo, może trochę jednak na szczęście, główna droga omija, dzięki temu nadal zachowało charakter miejscowości trochę z innej epoki. Wąskie uliczki, kamienny most i bazylika górująca nad miastem sprawiają, że można się w nim zakochać. Tak jak zresztą zrobił założyciel strony bardomtb.pl Tomek Zając, który przeprowadził się tu z Ząbkowic Śląskich, i dzięki którego uprzejmości poznaliśmy tajemnice okolicy. Zna te strony jak własną kieszeń i pomagał przy wytyczaniu przebiegu przyszłych szlaków sieci. Nie zmienia to faktu, że każdy, kto dłużej jeździ na rowerze MTB, musiał o Bardo słyszeć, bo wielokrotnie trafiały tu imprezy Grzegorza Golonki. Podjazd i zjazd z Drogi Krzyżowej ma status kultowy. Od niego postanowiliśmy więc zacząć.

 

 

Droga Krzyżowa

 

Tak naprawdę najwygodniej jest postawić samochód na końcu Drogi Krzyżowej, na ulicy Skalnej. Traficie bez problemu, parking jest tuż przy głównej drodze, pod mostem kolejowym, po lewej stronie. Na szczęście podjazd nie prowadzi wspomnianą Drogą Krzyżową (na pewno jej nie przegapicie, kapliczki!), ale drogą dookoła. Co nie znaczy, że będzie płasko, ale jechać się da, w przypadku roweru enduro ok. 90% trasy. Większość podjazdu to droga szutrowa, ale ostatnie kilkaset metrów to już szlak pieszy, z kamieniami i fragmentami po litej skale. Cel? Góra Bardzka i kapliczka, umowny punkt startu. Uwaga, w niedzielę, szczególnie w sezonie, przejazd trasą nie jest wskazany, na szczycie odbywa się popularne nabożeństwo (podobno też wśród księży ceniących górskie wędrówki). Zjazd prowadzi grzbietem w stronę Skalnego Obrywu, emocjonujący jest wtedy, gdy jest mokro, bo kamienie pokryte są mchem i upiornie śliskie. Tuż nad Skalnym Obrywem znajduje się platforma widokowa, to obowiązkowy przystanek! Dlaczego? Zobaczycie sami.

 

Dalszy ciąg trasy ma charakter półoficjalny, po opuszczeniu platformy cofamy się na drogę i dosłownie 50 metrów w prawo szukamy ścieżki w dół. To początek singla spadającego serpentynami w dół, który niedawno został wyznaczony. Nieźle „jak na ludzi z grabkami”, jak zgrabnie ujął to Tomek. Ścieżka jest już prawie gotowa, prowadzi do Drogi Krzyżowej i w dół do punktu startu. Tu jest szybko i ślisko, słońce chyba nigdy nie dociera do głębokiego wąwozu. Wypadamy na parking i obieramy kierunek przez kamienny most w stronę Łysej Góry (jak ją nazywają miejscowi, bo kiedyś była całkiem pozbawiona drzew), czy też Różańcowej (na taką nazwę również można trafić).

 

 

Łysa Góra

 

Przejazd przez centrum Bardo (co brzmi trochę przesadnie, bo miejscowość gigantyczna nie jest) to okazja, by przenieść się w czasie. Droga Główna (tak się nazywa), jest urocza, nawet jeśli trochę nadgryziona zębem czasu. Każdy pokaże wam kierunek Różańcowej, jeśli nie, to szukajcie Rynku i… remizy, wyglądającej jak zamek! Później robi się jeszcze ciekawiej, bo jadąc do szczytu Różańcowej, mija się kapliczki, wyglądające jak małe zameczki. Nawet jeśli nie jesteście fanami architektury, zapewne otworzycie oczy ze zdumienia. Szczyt wieńczy pomnik, na pewno go nie przegapicie, w przecince po lewej stronie jest ledwo widoczna ścieżka, prowadząca naturalnym „pumptrackiem” w dół. Jeśli się pogubicie, kierunek do obrania to Hotel Bardo (hotelbardo.com). Hotel jest o tyle interesujący, że stawia na aktywny wypoczynek, można tu m.in. wypożyczyć rower (w tym elektryka!). Mijamy hotel (sprawdźcie stronę, kryją się też tam mapy tras rowerowych) i kierujemy się w kierunku „Miejsca Hrabiowskiego”. Swoją drogą, jak wiele znacie hoteli, obok których znajduje się drewniany pumptrack?!

 

 

Miejsce Hrabiowskie

 

Nazwa zabawna, w wersji niemieckiej „Grafensitz” (dosłownie). Tak tubylcy nazwali ten punkt widokowy, wznoszący się wysoko nad rzeką Nysą i ukryty w karłowatym dębowym lesie na wysokiej skarpie. Na szczęście zdarzają się znaki wskazujące trasę, w razie wątpliwości wystarczy kierować się w stronę krawędzi skarpy, aż do miejsca tuż nad zakolem rzeki. Na samej krawędzi skarpy widoczne są fragmenty ścieżki, która w przyszłości ma się przekształcić w jeden z okolicznych singli, ale w chwili obecnej nie jest jeszcze przejezdna, choć pozwala poćwiczyć technikę. Przedzieranie się przez gałęzie wynagradza nam rewelacyjny widok po prawej stronie, nic dziwnego, że punkt widokowy był tak kiedyś popularny. Powrót pozwala zamknąć pętlę w okolicach hotelu i zjechać obok domu dziecka (wyglądającego jak szwajcarskie sanatorium i prowadzonego przez siostry zakonne), a następnie wrócić w okolice serca miasteczka. Ze „sprawdzony źródeł” wiemy, że w tym momencie należy odwiedzić Pizzerię Verona, gdzie można wejść z rowerem. Klasyczna polska pizza to jest to! 

 

 

Przyszłość

 

Do Barda warto wybrać się już, tym bardziej, że zimę tego roku mamy wybitnie sprzyjającą rowerowaniu. Singletrack Glacensis jest już projektem mocno zaawansowanym i bardzo możliwe, że jeszcze w tym sezonie będzie można jeździć jego dużymi fragmentami, odpowiednie dokumenty zostały już bowiem złożone, a poszczególne gminy czekają na przyznanie wspólnej dotacji. Co ważne, prace mają ruszyć równolegle w większości miejsc, bo tak rozpisano warunki przetargu! My już ostrzymy sobie zęby na nowe miejscówki, a do Barda na pewno wrócimy, choćby po to, by poznać lepiej tereny po obu stronach rzeki, w kierunku Brzeźnicy czy Lasówki. Jeśli będziecie czuć niedosyt po przejechaniu naszej pętli (a raczej ósemki), proponujemy rowerowy szlak żółty, jeden z kilku oznakowanych w okolicy, a prowadzący wokół Góry Bardzkiej, z kilkoma rewelacyjnymi punktami widokowymi. Okolica kryje w sobie jeszcze wiele innych niespodzianek… 

 

 

Jaki rower?

 

Proponowana przez nas trasa nie jest wybitnie trudna technicznie, choć znajdzie się kilka miejsc, które mogą wymagać podwyższonych umiejętności technicznych. Fragmenty z Góry Bardzkiej łatwiej będzie zjechać na fullu, ale jeszcze ważniejsze będą opony, bo w wielu miejscach może być ślisko, nie tylko po deszczu (tutejsze skały już tak mają). W przypadku Miejsca Hrabiowskiego wskazana jest dobra orientacja w terenie lub użycie śladu trasy, do którego link umieszczamy. Zdecydowanie przyda się kondycja! Niewiele więcej niż 13 km i ponad 600 metrów przewyższenia mówią same za siebie.

 

PS trasę zrobiliśmy w sezonie 2016. Obecnie obydwie pętle możliwe są do przejechania w sposób łatwiejszy – to mniej więcej obwarzanki Łaszczowa I Hrabiowska Singletrack Glacensis (wpiszcie Glacensis Bardo). Będzie łagodniej, widoki te same!

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »