Tak wygląda torba ze złożonym rowerem do podróży na drugi koniec Afryki. Wierzcie mi, tam jest w środku rower – oczywiście koła są zapakowane w odpowiednich pokrowcach wewnętrznych.
Wykorzystujemy każde wolne miejsce aby zapakować niezbędne rzeczy które mogą nam się przydać w zawodach na Cape Epic.
Podczas rozmowy przy kawie i drożdżówce z moim trenerem Michałem Bogdziewiczem zostałem uczulony na pewne aspekty dotyczące pobytu w okolicach Cape Town. Był tam i brał udział w tych zawodach, więc jego uwagi, dotyczące samej jazdy, korzystania z tego, co proponują organizatorzy i z tego co musimy zapewnić sobie sami, są bezcenne. Dlatego bierzemy dodatkowe ogumienie(opony), pedały(!!), kilka łańcuchów, nie wspomnę o zapinkach oraz klockach hamulcowych.
Ostrzegał nas że nie mamy brać nabojów do pompek, że możemy mieć przez to bardzo poważne problemy na punkcie granicznym – kary finansowe to minimum, podobno.
Bilet lotniczy który zakupiliśmy ze Sławkiem, gdzie nasz bagaż może mieć wagę 56 kg na osobę, pozwala na wzięcie tych wszystkich rzeczy, bez obawy, że podczas odprawy na lotnisku coś będziemy musieli zostawić.
Lecimy dzisiaj o 19!
Trzymajcie kciuki
Adam Żuchliński
Zobaczcie poprzednie wpisy na ten temat
Żuchliński & Misiaszek Bije Poland Team jadą na Cape Epic
Ostatnie treningi przed Cape Epic