TREK BIELSKO RACING – ENDURO NA LAJCIE

MIX BEZ NAPINKI

 

Martyna Puda zaliczyła właśnie efektowny lot przez kierownicę, ale nie wydaje się być tym specjalnie zrażona. Spotkanie w niczym też nie przypomina treningu, nawet jeśli rządzi „szef” Roman Kwaśny ,,WT Rider”. Zresztą niekoniecznie żelazną ręką, ale nie ma wątpliwości co do tego, kto jest tu najwyższą instancją. Team tworzy obecnie sześć osób. Oprócz Romana, Marek Konwa (tak, TEN Konwa), Martyna Puda, Jakub Pinta, Maciej Pindel, Mariusz Jarek i… Piotrek Polak jako zawodnik „zapasowy” (wg Kwaśnego). Trudno o barwniejszy przekrój, od najszybszego mastersa w Polsce (wicemistrz Polski z ubiegłego roku, złoto umknęło o 1 sekundę z powodu wkręconego w koło błotnika!), przez olimpijczyka w cross country, po zawodniczkę, która, najmłodsza w stawce, wygrała w tym sezonie pierwsze zawody enduro na imprezie JoyRide. Team ma ramy organizacyjne, ale zajęcia czy treningi nie odbywają się według stałego harmonogramu. Roman ujmuje to zgrabnie, mówiąc: „staramy się jeździć razem”, ale nie zawsze jest to możliwe. Martyna wtrąca: „tym bardziej, że my z Maćkiem uczymy się jeszcze, a za rok będziemy mieć maturę”.

 

 

Trek Bielsko Racing

 

Plany startowe układane są jednak wspólnie, a imprezy wybierane na początku sezonu. Tylko takie, w których ekipa chce jeździć. W ubiegłym sezonie obok wyścigów w Polsce był to Puchar Europy, gdzie zawodnicy zbierali punkty do Enduro World Series. W tym sezonie zaplanowano tylko imprezy w kraju i edycję EWS we Włoszech (w Val di Fassa). Wyjazdy zagraniczne mają spełniać przede wszystkim funkcję edukacyjną, ale najważniejsze są starty w Polsce, pozwalają reklamować sponsora, czyli sklep Treka Bielsko‑Biała. Nawet jeśli startów w tym sezonie zaplanowano mało, bo niewiele mamy w kraju zawodów enduro, wyniki zawodników teamu już pokazały, że nie liczba jest najistotniejsza. Świadczą o tym miejsca na podium, w tym najwyższe, oraz zwycięstwa drużynowe w Kluszkowcach i Rabce. Podstawowe problemy teamu? Brak możliwości rywalizacji na najwyższym poziomie, które Roman podsumował tak: „Nie potraktowaliśmy zawodów na JoyRide jako wielkiej napinki, tylko jako trening”. Najważniejszy cel w sezonie? Cóż, liczy się cały sezon, ponieważ Mistrzostw Polski w tym roku nie ma. Nie zgłosił się nikt chętny do organizacji.

 

 

WŁASNY STYL, WŁASNA KATEGORIA

Jeździliśmy w piątkę. Nie było Kuby, Mario i Piotrka. Choć stroje wszyscy mają te same, każdy reprezentuje swój własny styl. Kwaśny nie boi się chyba niczego, Maciek lata i wybija się z każdej zmarszczki i przy okazji niszczy sprzęt, a Martyna porusza się na rowerze szybciej niż zapewne 70% zawodników elity w Polsce. Straconkowe piony, znane też jako „Straconka El Duro”, najwyraźniej zmieniają perspektywę i pozwalają później jeździć wszystko. Marek Konwa to zupełnie inna kategoria, kilkanaście lat jazdy na różnych rowerach przełożyło się na fantastyczną technikę, do wykorzystania także w enduro. Nie przeszkadza mu nawet, że tym razem zapomniał ochraniaczy na kolana. Wiadomo, w cross country czy przełajach się ich nie używa. Ostatnia ścianka (zjechana przez autora do połowy, stop nastąpił w miejscu, gdzie chwilę wcześniej leciała Martyna) była demonstracją umiejętności Marka, włącznie z zakręcaniem w miejscu.

 

 

Trek Bielsko Racing

 

 

JEŹDZIĆ, JEŹDZIĆ I JESZCZE RAZ JEŹDZIĆ

 

Jak wygląda typowy tydzień? Czy mają regularne spotkania? Martyna: „Wydaje mi się, że wszyscy to tak bardziej biorą na lajcie. Żeby się nie napinać”. Roman: „Dogadujemy się, o której mamy czas i po prostu umawiamy”. Jak wyglądały przygotowania do sezonu? Roman: „Każdy raczej indywidualnie. Na skitoury chodziliśmy razem! Dużo”. Jak to się dzieje, że tak szybko jeżdżą? Czy tego da się nauczyć? Martyna: „Zamykamy oczy! Myślę, że wszystko siedzi w głowie”. Roman: „Jeden dobrze jeździ na nartach, inny na rowerze. Trzeba tylko w odpowiednim momencie odkryć ten talent”. Na pytanie, czy trenują dodatkowo technikę pod okiem najbardziej doświadczonego Kwaśnego, ten odpowiada, że nie potrzebują. „Teraz to głównie szukanie szybkości. Podobne szkolenia robiliśmy na początku. Nie ma dla nich rzeczy nie do zjechania. Kwestia jeżdżenia, jeżdżenia, jeżdżenia. Na razie ja czy Marek jeździmy szybciej, ustawiamy się na początku, żeby tę prędkość łapali, widząc, jak my dajemy radę. Technicznie nie mam ich czego uczyć”.

 

 

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

 

Jak zaczynali? Roman Kwaśny: „Na rowerze zacząłem jeździć, jak miałem 38 lat. Przedtem grałem w piłkę i jeździłem na nartach. Nigdy nie startowałem w DH, nie miałem roweru zjazdowego ani do XC. Rower to trochę z przypadku”. Marek Konwa: „Zaczynałem w 2001 roku (wtrącenie Martyny – O, matko, wtedy się urodziliśmy!). Szosa, przełaje w Zielonej Górze. Do teraz jeżdżę wszystko. Również enduro. Mam mniej czasu, ale z Romkiem często jeżdżę na szosie. I szykuję się do przełajów”. Martyna Puda: „U mnie zaczęło się w sumie dziwnie, bo przyszłam na zawody taty. Przedtem grałam w piłkę nożną, tata nie był z tego zadowolony, bo to taki męski sport. Nie lubiłam roweru. Aż powiedziałam: Tato, weź mnie na Twistera. Spodobało mi się. Miałam 13 lat”. Maciek Pindel: „Wcześniej jeździłem na nartach. Jakoś mnie ciągnęło do roweru. Dziadek też jeździł dużo, ale na szosie. I to od dziadka dostałem pierwszy rower górski, a kuzyn wziął mnie na Magurkę, na Trasę Wilkowicką. I tak zacząłem jeździć”.

 

Trek Bielsko Racing

 

 

BIELSKI KLIMAT

 

Większość członków teamu mieszka blisko siebie, bo po dwóch stronach Magurki Wilkowickiej. Bardzo ułatwia to wspólne jeżdżenie, nie trzeba daleko dojeżdżać, by jeździć razem. Trudno też sobie wyobrazić lepsze warunki na poligon testowy niż oferuje Bielsko‑Biała. Enduro Trails, dwie strony Magurki, niedaleko Żar. Od tras sztucznych po naturalne. Znajdzie się wszystko. A Magurka? W tym momencie to teamowa górka! Z każdej strony mają na dojazd nie więcej niż 50 minut. Znają ją jak własną kieszeń. Czy team mógłby istnieć w innym miejscu? Na pewno, ale zgodnie podkreślają, że Bielsko‑Biała to stolica Polski w kategorii enduro. Choćby ze względu na mnogość tras. Maciek Trasą Wilkowicką (jedna z tras na Magurce – przyp red.) zjeżdża dosłownie do domu, do ogrodu. Martyna: „A ja mam do Maćka 2 minuty”. Marek mieszka po drugiej stronie rzeki. Zadaję ostatnie pytanie, czy odrobinę starsi zawodnicy nie boją się, że zostaną szybko przegonieni? Roman odpowiada: „Nie, nie odbieramy tego jak oddechu na plecach”.

 

Przeczytaj również:

 

Mistrzostwa Polski w maratonie 2019 – bardzo subiektywne podsumowanie

Finał Pucharu Świata DH w Snowshoe – najlepszy wyścig ever?

Cyfrowy sprzęt do wszystkiego – test GPS

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »