Obietnica pozbycia się raz na zawsze kabli do sterowania sztycą teleskopową jest wyjątkowo kusząca. Szczególnie jeśli kilka razy próbowało się przeprowadzić linkę wewnątrz ramy fulla. Z tym większym entuzjazmem sięgnęliśmy po nowego Vyrona. Już pierwszy działał, ale wolno. Tym razem sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Montaż? Bajecznie prosty. Sztyca, jak to sztyca, jak każda. Wkładamy, dokręcamy, gotowe.
Manetka (a raczej przycisk!) montowany jest na gumkę, więc nie wymaga żadnych narzędzi. Potem wystarczy już tylko… naładować sztycę (port micro USB), połączyć bezprzewodowo oba elementy (proste) i można ruszyć w teren. Całość zasadniczo działa bezproblemowo. Także w temperaturach bliskich zeru. Sztyca wysuwa się wystarczająco szybko, choć brak jest regulacji prędkości. Zdecydowanie szybciej reaguje też na zmianę niż poprzednio.
Najwięcej czasu wymagało przyzwyczajenie się do manetki, która ma niewielki skok. To zaleta i wada. Nie wymaga siły, super. Niektóre sztyce wyłamują tu kciuki. Ale też nie zawsze ma się pewność, czy nastąpiło przełączenie, dopiero… naciśnięcie na siodło pozwala sprawdzić, czy tak jest. Do tego trzeba się przyzwyczaić.
Manetka nie jest też wybitnie ergonomiczna, trudno ją ustawić dokładnie tak, jak by się chciało pod kciukiem. Wniosek? Po okresie przyzwyczajenia produkt spełnia swoje zadanie. Nie irytuje koniecznością częstego ładowania (w transporcie można wyłączyć, oszczędzając baterię), jest bardzo prosty w montażu i w obsłudze.
Więcej info na
Cena:
595 G (150 MM; 30,9 MM), 1885 ZŁ
Artykuł ukazał się w BIKE 3/2018. Jego elektroniczną wersję znajdziecie TUTAJ.