GIANT REIGN 1 w teście

Jeździliśmy na poprzednich generacjach Reigna. Po ostatniej trudno już było sobie wyobrazić kolejne udoskonalenie. To jeden z tych rowerów, z którymi łatwo poczuć się natychmiast jak w domu, bo daje pewność przebywania na imprezie wśród samych dobrych znajomych (i sprzętów, które nie zagrożą kolizją w razie zagięcia czasoprzestrzeni). Giant ma jednak własny team off road i nie byle jakich zawodników, więc sięgnięto po ich doświadczenie, by poprawić to, co wydawało się już doskonale. I choć zmiany są niewielkie, to zauważalne. A czy rower jeździ lepiej? O tym za chwilę.

Bez zmian pozostało zawieszenie Maestro o skoku 160 mm, tu zresztą zakres manewru jest ograniczony, jeśli chce się uzyskać pożądaną charakterystykę i… pozostać w ramach własnego patentu, za to zmieniono tłumik na model z mocowaniem Trunnion. Mała rzecz, a cieszy, bo pozwala wydłużyć skok tłumika z 57 do 62,5 mm; co przekłada się na mniejszy stosunek przełożeń. Zmieniono geometrię ramy, zachowując kąt wyprzedzenia widelca, wynoszący 65 stopni, i podsiodłowy 73 (nietypowo płaski!), ale wydłużając Reach (zasięg) w każdym rozmiarze o 15 mm. W efekcie rośnie też rozstaw kół, który wynosi teraz 1209 mm w miejsce 1191 poprzednika.

Reign 1 to najwyższa aluminiowa wersja modelu. Ma zawieszenie RockShoxa, z Lyrikiem z przodu i Super Deluxem z tyłu, włącznie z opcją blokady manetką oraz przede wszystkim napęd 1×12 Eagle. Korba Descendant ma 32 zęby, co sprawia, że można pokonywać naprawdę strome podjazdy. Koła to nowy model DT Swiss z serii Spline, w wersji Boost, z szerszymi obręczami (30 mm wymiar wewnętrzny), które obuto w bardzo dobre opony Maxxisa. Zadbano też o zatrzymanie roweru w razie potrzeby – tarcze mają wielkość 200 i 180 mm, a hamulce to Guide RS. Nie zabrakło i sztycy regulowanej, jest to model Gianta Contact S Switch.

Reigna w najnowszej wersji testowaliśmy m.in. w Srebrnej Górze, gdzie była okazja, żeby na trasie „E” sprawdzić jego możliwości podjazdowe, a potem na kilku trasach przekonać się, jak zjeżdża. Teoretycznie na początku wydawało się, że manetka blokady tłumika nie ma sensu, bo samo zawieszenie nie jest skłonne do bujania, ale na łatwiejszych odcinkach okazało się, że pozwala zaoszczędzić odrobinę energii. Kąt podsiodłowy, bardziej płaski niż obecnie modny, także zdecydowanie nie przeszkadza w podjeżdżaniu, tu ewentualnie wystarczy przesunąć się bardziej na czub siodła. Przełożenia napędu sprawiają, że biegów wystarcza także na ściankach. Dużo ciekawiej robi się jednak na zjazdach, bo podjeżdżanie w tym przypadku to tylko środek do celu. Tu rower domaga się wprost rozpędzenia, dopiero przy większych prędkościach pokazując, co to znaczy stabilne prowadzenie. Nie wymaga też siły przy skręcaniu, ale umiejętnego dobrania toru jazdy. Konkretne gumy bardzo chętnie wgryzają się w niemal każde podłoże. Lekko rozczarowała nas jakość pracy Lyrika (potrzebuje więcej czasu na dotarcie?), ale już tył zdecydowanie nie. Ładnie łyka mniejsze drgania, nie osiada w dziwnych miejscach i zachowuje się linearnie. Warto wiedzieć, że przewidziano też w modelu opcję montażu tłumika ze sprężyną stalową (co działoby się wówczas?!). Hamulce z tarczami tej wielkości to pewność zatrzymania w każdej sytuacji.

Ciekawostka? Prowadnica łańcucha nie wydaje się nam konieczna, ale jest na pokładzie.

 

27,5 cala | 160/160 mm | 15 kg (bez pedałów)

 

 

 

 

 

WYPOSAŻENIE
Materiał/rozmiar aluminium, S, M, L, XL
Masa bez pedałów 14,5 kg
Widelec/tłumik RockShox Lyrik RC Solo Air/RockShox Super Deluxe Air RT
Korba/napęd Truvativ Descendant 6K/ Sram GX Eagle, 1×12
Przełożenia/szer. kierownicy 32, 10 – 50/800 mm
Hamulce/rozmiar tarczy Sram Guide RS/200/180 mm
Koła DT Swiss E1700 Spline Two, opony Maxxis Shorty/High Roller II 27.5 x 2,5/2,4” Reach/Stack/bb drop 459/575/-10

 

INFO
Cena 20 499 zł giant‑bicycles.com

 

 

 

1. Czy te oczy mogą kłamać? W czasach bardzo podobnych rowerów Giant zachowuje charakterystyczną linię.

 

 

2. Tłumik z mocowaniem Trunnion, mimo zachowania skoku, pozwala na uzyskanie nowej charakterystyki pracy zawieszenia.

 

 

3. Eagle i wszystko jasne. Biegów nie brakuje praktycznie nigdy, na pokładzie jest patelnia 10–50.

 

 

4. Może i rower aluminiowy, ale przeznaczony do ostrej jazdy, pod rurą dolną znalazła się osłona.

 

 

5. Nie dajcie się zwieść, to oczywiście także produkt Srama, tyle że pod logo Truvativa. Mocna korba Descendant jako uzupełnienie dla grupy Eagle.

 

 

 

Artykuł został opublikowany w numerze 10/2017 Magazynu Bike, wydanie elektroniczne dostępne jest TU

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Łukasz Kopaczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »