Wywiad: Maja Włoszczowska po sezonie

Oglądałem relację na żywo…

 

Będą trudne pytania…

 

Jak to wyglądało z Twojej perspektywy? Z mojej mniej więcej tak, że jesteś na trzecim miejscu, widzę, że zaraz będziesz atakować…

 

Odkręcił mi się blok. Poczułam to od razu i wiedziałam, o co chodzi. Nie mogłam się wypiąć. Potem jeszcze upadłam na łące. Przyznam, że wtedy już trochę straciłam kontrolę, zaczęłam się wkurzać. Zatrzymałam się w boksie, zmieniłam but całkiem szybko, ale tak czy inaczej na całym okrążeniu dużo straciłam. W momencie, gdy jedziesz na pozycji medalowej i zaczynasz przeskakiwać na drugie, a w trakcie jednego okrążenia wszystko tracisz, nie da się ukryć, że psychika trochę pada. Oczywiście zakładałam, że zaraz się wepnę i dojadę dziewczyny, ale to nie było takie proste. Poziom mamy taki, że wszystko idzie bardzo równo. Tydzień później walczyłyśmy z Belomoijną i Gunn-Ritą, i nie byłyśmy w stanie z Belomoijną odjechać Norweżce. Przy trzech okrążeniach wisiała na 7 sekund! Dopiero dzięki temu, że na ostatnich dwóch rundach nie siadła nam psychika, zrobiły się dwie minuty. Odrobienie 30 sekund przy wyrównanym poziomie to zadanie bardzo ciężkie. Na pewno swoje dołożyła też wysokość oraz to, że wyścig był bardzo długi.

 

Panowie jechali chyba nawet krócej!

 

Tak, bo im, podobnie jak młodzikom, skrócili dystans! Wkurzyłam się, bo to drugie mistrzostwa z rzędu, gdy jechałam na pozycji medalowej. To mnie naprawdę dużo kosztuje, bo poziom jest bardzo wyrównany. Cały sezon miałam nie taki hitowy, jak, załóżmy, trzy, dwa lata temu, co wynika z problemów zdrowotnych jeszcze z poprzedniej zimy. Kosztuje mnie to mnóstwo pracy i samozaparcia. I przez taki głupi defekt… Nie mówię, że tracę medal, bo nie wiadomo, czy bym go zdobyła. Kalentieva i Belomoijna miały oszałamiające finisze.

 

Co się z tym blokiem właściwie stało? Przecież jest to element rzadko ruszany.

 

No, niestety, był ruszany, i to przeze mnie. Raz w trakcie zgrupowania mechanik powiedział mi, że mam nierówne bloki. Poprawiłam i jeździłam. Jeszcze raz w tym roku odkręciły mi się na moim wyścigu w Jeleniej Górze i od tej pory pamiętałam o blokach. Przed wyścigiem drużynowym poszłam jeszcze do mechanika, żeby na pewno je dokręcił. Dokręcił. Ale zmieniałam je jeszcze po wyścigu, bo czułam, że coś jest nie tak. Najwyraźniej to ja ich wystarczająco nie dokręciłam. Ciężko mieć pretensje do mechanika. Do tego warunki były, jakie były, gdyby było sucho, pewnie nic by się nie stało. Są i dobre strony. Takie małe trzęsienie ziemi przydaje się, żeby na przyszły sezon poukładać wszystko, żeby wiadomo było, co do kogo należy. Robić checklisty, żeby wszystko było pewne, sprawdzone.

 

Jakie konkretne wnioski zostały wyciągnięte z tego błędu? 

 

Przede wszystkim to, że każda rzecz musi być przypisana do konkretnej osoby. To po prostu trzeba spisać. Mogę myśleć, że zrobił to mechanik, a mechanik myśli, że zrobił to drugi mechanik… Jeśli chodzi o organizację, jest jeszcze sporo do poprawy. Tak naprawdę cały ten sezon był po to, żeby ekipa się dotarła, by zebrać ludzi, którzy ze sobą dobrze się dogadują i współpracują. Myślę, że będzie dobrze. Na razie nie mogę jeszcze mówić o szczegółach, kto będzie ze mną pracował i jak to będzie wyglądało, ale jestem spokojna, że tego typu problemów nie będzie. Po tym wyścigu wniosek generalny jest też taki, że nie ma co za mocno zaczynać. Moim zdaniem taki był w tym roku błąd Pendrel, która np. chciała za wszelką cenę jechać z Prevot. Potem płaci się za to wysoką cenę. Tu przydaje się jazda z miernikiem mocy, nawet w terenie. 

 

Sram ma przecież miernik mocy.

 

Tak, mam go, ale niestety musisz mieć wtedy 32 ząbki, a na tej trasie miałam 28 (32 z to najmniejsza możliwa zębatka w mierniku mocy Quarka do MTB ze względu na konstrukcję całości – przyp. red.). I nie chciałabym mieć więcej. Oczywiście, szkoda wyniku, ale pozytyw jest też taki, że ekipa zostanie uporządkowana. Nie będzie tak, że inni ludzie jeżdżą na Puchary Świata i np. na mistrzostwa świata.

 

Do tej pory to były dwie różne ekipy? Związana z kadrą i Kross Racing Team?

 

Różnie. Trochę było bałaganu. Teoretycznie zawsze byli to ludzie, z którymi współpracowałam, ale powinno być tak, że jest jeden stały fizjoterapeuta i jeden stały mechanik. Wtedy wiem, że o nic nie trzeba by się martwić. Ale za to jest trochę ciszej. Gdybym teraz zdobyła medal, zrobiłby się szum medialny, bale nie bale… Mam za to dużo więcej czasu, by się przygotować do Rio. Tak miało być.

 

Jak wygląda Twój koniec sezonu?

 

Październik to oczywiście rekonesans olimpijski w Rio. Jadę poznać trasę i pościgać się na niej (Maja była druga – przyp. red.), sprawdzić sprzęt. Mam nadzieję, że przejadę też szosę. Podobno trasa jest mocno pod mountainbike’owców. Trener Wadecki namawia mnie, żebym mocno się zastanowiła.

 

Będziesz też startować na szosie? To możliwe do pogodzenia?

 

Dwa tygodnie przed naszym startem jest szosa i to jest ok. W tym samym czasie mamy PŚ w Mont-Sainte-Anne, ale myślę, że lepiej jest się ścigać na szosie w Rio, gdzie masz ten sam klimat. I uniknąć podróży, z lotem do Kanady.

 

Zakładasz, że Twoje metody treningowe są już sprawdzone i w tym ostatnim roku nic nie zamierzasz zmieniać? Chcesz iść utartym trybem? A może szukasz czegoś nowego?

 

Waham się. Bardzo mnie korci, żeby wpleść więcej szosy, tak jak kiedyś zwykłam jeździć. To na pewno było fajne.

 

Dlaczego o tym myślisz?

 

Raz, ze względu na nowe bodźce. To jasne, że z jednej strony trzeba iść utartym trybem, szczególnie w roku olimpijskim. Ale z drugiej strony, gdy ścigasz się 18, 19 lat, organizm potrzebuje nowych bodźców i to co chwilę. I tak najważniejsza rzecz, na której trzeba się skupić, to po prostu zdrowie i dobre parametry krwi,  które u mnie przez ostatnie dwa lata kulały. Wydaje mi się, że to wyprostowałam. Właściwie to cały czas testuję buraki, pokrzywy. Ważne jest, żeby to non stop kontrolować. A co do treningu? Mam swoje podstawy, na pewno wrócę do większej ilości cora, jak dwa lata temu. Na pewno też dużo więcej techniki. Przykład z Andory. Oscar Saiz, mój trener techniki z Gianta, zmierzył ten trawers z korzeniami dla panów. Nino czterdzieści parę sekund, Absalon stracił 5 sekund, Vogel i Lindgren 14, a Fabian Giger 20 sekund! To bezkosztowe, bez zużycia energii! 

 

A czy zamierzasz coś zmieniać w swoim sztabie trenerskim? Bo przecież przede wszystkim sama jesteś sobie trenerem.

 

No, nie do końca. Przede wszystkim pomaga mi Michał Krawczyk, szczególnie w okresie przedstartowym, gdy dochodzi panika. Czasami obiektywnie trudno jest podjąć dobrą decyzję, dołożyć czy odpuścić, wtedy osoba z zewnątrz się bardzo przydaje. Słucham rad różnych osób, takich jak Krzysztof Zalewski, były partner mojej mamy, ale przede wszystkim korzystam z tego, czego nauczyłam się od Marka Galińskiego. Dlatego zresztą współpracuję z Michałem, bo pochodzi z tej samej szkoły. I choć lepiej zna się na treningu szosowym, jest otwarty, zwraca mi ciągle uwagę na to, że powinnam szukać. Wie, jak ważna jest technika czy pozycja na rowerze. Wciąż nad tą pozycją pracuję, powinnam ją jeszcze skrócić, bo się garbię i uciskam przeponę. Ale będziemy mieli nową ramę, a ona od razu będzie krótsza.

 

Kiedy będziesz mieć tę ramę?

 

Za dwa miesiące (w listopadzie – przyp. red.).

 

Czy rama została dobrana pod wpływem Twoich sugestii?

 

Tak myślę, dostaliśmy aluminiowy testowy rower. I zobaczymy! A jeszcze co do trenerów… Kilka razy w tym roku na Pucharach Świata był Arek Perin i całkiem fajnie wychodzi nam współpraca. Potrafi uczyć bez presji. Mam problem, jestem byłą mistrzynią świata i powinnam wszystko umieć. Często trudno jest więc zaakceptować, że czegoś nie umiem. Ale Arek ma dobre oko. Od strony medycznej współpracuję zaś z Piotrkiem Kosielskim z Łodzi, który daje mi dużo wskazówek, i z doktorem Fickiem. Oczywiście są też fizjoterapeuci, Magda Zamolska i Paweł Zimoń. Jedno z tej dwójki będzie przez cały sezon u nas w Krossie.

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski

Zdjęcia: Michał Kuczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »