Miejscówki: Srebrna Góra nie enduro na początek sezonu

Wariant jest o tyle specyficzny, że został przejechany zimą. Nie zmienia to faktu, że niebieska trasa, którą przejechałem niemal w całości – o problemach wkrótce więcej – świetnie nadaje się na rozgrzewkę. Trasy czarne w samej Srebrnej mają charakter bardziej bikeparkowy, niekoniecznie dla początkujących. Niebieską zaś może pokonać każdy, kto jeździ trochę na rowerze górskim.

Tak zaś wygląda mapa trasy niebieskiej, którą chciałem przejechać (źródło http://www.strefamtbsudety.pl/tt/trasy/trasy-srebrna-gora/, podobnie jak inne mapy w Strefie MTB Sudety także ta dostępna jest bezpłatnie)

Niebieska trasa tworzy pętlę, najwygodniej zacząć ją w jednym z punktów Strefy MTB, np. na dole Doliny Chłopiny. Obok jest parking, gdzie można zostawić samochód. Obok także znajdziecie pierwsze znaki Strefy MTB i tablicę informacyjną, gdzie można się zorientować „o co cho”. Uwaga – warto zobaczyć wykresy przewyższeń, wyglądające standardowo jak zęby rekina. Ta okolica tak ma. Zresztą znaki szlaku niebieskiego nie pozostawiają wątpliwości, żeby gdziekolwiek dojechać trzeba się najpierw wdrapać pod górę. Podjazd do początku szlaków czarnych – a są trzy – jest zresztą taki sam. Zawsze na górze można zmienić decyzję, co robić.

Gwoli wątpliwości, żeby je wyjaśnić, płasko nie jest. Dało się wyjechać na 1×10, przełożenie 30-42 i to na fatbike’u, choć zagryzając zęby. Na zwykłym rowerze powinn być łatwiej.

Podjazd trwa 2 kilometry, potem można trochę odpocząć. Okrążamy twierdzę, słynny Donżon – można go zresztą obejrzeć z bliska – choć szlak niebieski prowadzi do niego od tyłu. Po krótkim odpoczynku podjazd trwa nadal, więc jeśli komuś się wydawało, że runda licząca teoretycznie 15 km minie szybko, może grubo się pomylić. To wyjątkowo ciągnące się kilometry.

Trasy zaś wyglądają mniej więcej tak…

Albo tak, patrząc w inną stronę – to równe, całkiem wygodne szutry

Szlak niebieski swobodnie można polecić dla osób początkujących, bo poza przewyższeniami nie ma innych trudności, przynajmniej na większej części przebiegu. Widoki są przednie, co powoduje, że nudno nie jest. Po kolejnych kilku kilometrach wjeżdża się zresztą na szczyt góry i robi się jeszcze ciekawiej. W warunkach zimowych oznaczało to wycieczkę w… kosmos.


Z innej perspektywy wyglądało to jeszcze ciekawiej

Dalsze fragmenty ścieżki, a raczej drogi, ciągle pną się w górę. Nie jest wybitnie stromo, ale trudno mówić o odpoczynku. Widoków brak, bo wokół gęsty las, ale zdarzają się takie, jak i ten poniżej

To już okolice szyczytu, czy góry zwanej Gołębia (810 m n.p.m.), czyli jeden z wyższych punktów trasy. Wzrost wysokości w warunkach zimowych oznacza… śnieg, coraz więcej śniegu. nawet wtedy generalnie jednak da się jeździć – śnieg jest tak twardy, że i zwykły rower dałby radę.

Na trasie generalnie dość trudno jest zabłądzić. Znaki są dość gęsto rozmieszczone i dobrze widoczne. Niekiedy przeszkadzać może tylko to, że stare szlaki strefy mieszają się z nowymi. Nie do końca pokrywając się informacjami. Kolejne fragmenty to szyczyt Malinowa (839 m n.p.m.), z którego w nagrodę czeka przyjemny zjazd. Zaraz potem pchanie. Tu, w okolicach Przełączy pod Szeroką, warto się zastanowić, jak się czujecie. Można jechać dalej, do Przełęczy Waliborskiej, i tam zawrócić, albo zaoszczędzić kilka dobrych kilometrów i skrócić szlak, bo powrotny niebieski znajduje się tuż obok. Ja wybrałem ten drugi wariant, bo śniegu było na tyle dużo, że długość wycieczki zaczęła się niebezpiecznie wydłużać.

Nawet jeśli podobne widoki urzekają to jeszcze nie powód, by zostać w takich okolicznościach przyrody na zawsze

W tej sytuacji cchiałoby się powiedzieć „i znów zwyciężył nierozsądek”… ale w porę zarządziłem odwrót. Zresztą stoki skierowane na północ okazały się jeszcze bardziej zasypane i dalsze fragmenty trasy niebieskiej musiałem zostawić na kolejny raz, bo jechać zwyczajnie się nie dało, zamiast tego nastąpił bardzo długi – i przyjemny – zjazd w kierunku Piekielnicy, gdzie śńiegu było mniej. Stamtąd pozostało już tylko wrócić do Srebrnej Góry, podnóżem pasma wzgórz.

Nie obyło się bez dodatkowych atrakcji – przystanek na… przystanku autobusowym

Ciąg dalszy zresztą już nastąpił, a ekipa BIKE odwiedziła Srebrną Górę po raz kolejny. Wspomniany już przewodnik po trasach czarnych znajdziecie w Miejscówce w numerze 4/14.
 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Grzegorz Radziwonowski, g.radziwonowski@magazynbike.pl

Zdjęcia: Grzegorz Radziwonowski, Michał Kuczyński

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »