Home Nowości Test: Kellys Swag 30 królem solidnej prostoty

Test: Kellys Swag 30 królem solidnej prostoty

0
905

Solidny test

 

Tegoroczne Kellysy Swag widziały z nami pół Polski. Zdążyliśmy się z tymi rowerami oswoić i w czasach, kiedy większe koła dokonały blitzkriegu na małym rozmiarze 26 cali, nadal mieliśmy dużo frajdy z jazdy. Ale to był ostatni rok, kiedy Kellys kazał Swagom toczyć się na mniejszych kołach, na sezon 2015 powstały trzy nowe rowery, bazujące na identycznej ramie przystosowanej do kół 27.5 i obdarzone dłuższym o 10mm skokiem, który teraz wynosi całe 160mm. Ogólny wygląd aluminiowej ramy pozostał niezmieniony, mamy do czynienia dalej z tym samym systemem zawieszenia, opartym o cztery osie obrotu, z tłumikiem umieszczonym pomiędzy krótkimi linkami tylnego trójkąta, niemającym kontaktu z trójkątem przednim. Podobny schemat reprezentuje chociażby Mondraker w swoich fullach lub Romet Tool. Próżno szukać w Swagu jakichś śladów artystycznych zapędów projektanta – linie ma równe, czyste, oszczędne i proporcjonalne. Dwie główne rury ramy posiadają wygięcia powstałe w procesie hydroformowania, nadające ramie przede wszystkim sztywności, ale i pewnej finezji. Wahacz również jest na czasie – obsługuje sztywną oś Maxle i posiada bezpośrednie mocowanie hamulca typu Post Mount. Podkreślamy te cechy za każdym razem, ponieważ cały czas spotykamy się jeszcze z klasycznym mocowaniem IS oraz otwartymi hakami koła pod szybkozamykacz. A to ma spory wpływ na sztywność boczną całego roweru i wrażenia… akustyczne w czasie jazdy. Do listy zasług Swaga należy jeszcze dopisać rozsądne łożyskowanie – wahacz pracuje równo, bez zacięć i w jednej linii, bez myszkowania na boki.


 


ZAWIESZENIE
 

Rock Shox stanął na wysokości zadania uzbrojenia budżetowego roweru enduro w działające amortyzatory. Widelec Sektor Gold TK o skoku 150mm być może nie jest demonem sztywności, przegrywa na tym polu ze swoim większym bratem, Pikiem, ale do jakości jego pracy nie sposób mieć zastrzeżenia. Przy gęsto usianych przeszkodach o zróżnicowanej wielkości jego nieskomplikowany tłumik zaczyna mieć niewielkie problemy z zachowaniem zimnej krwi i po prosu raz tłumi mocniej, raz słabiej. To jednak znowu jest odniesienie do Pike’a, który z damperem Charger stanowi inną klasę amortyzacji. Jednak biorąc pod uwagę cenę całego roweru, Sektor oferuje i tak dużo, łącznie z hakami dopasowanymi do sztywnej osi 15mm. Damper nie posiada pełnej blokady skoku, ale takowa w tym rowerze byłaby zbędna. Wystarczy to, co jest, czyli zwykłe tłumienie kompresji, wspomagające pedałowanie. Sam charakter konstrukcji zawieszenia i umieszczenie tłumika pomiędzy dwoma linkami wahacza sprawia, że Swag posiada zawieszenie miękko pracujące, czułe i zdolne do poradzenia sobie z naprawdę sporymi przeszkodami.

 

CO TO ZA GEO?

 

W poprzednim modelu Swag narzekaliśmy głównie na źle dopasowany kokpit. Za wąska kierownica i za długi mostek upośledzały rower i odbierały mu wiele z jego potencjału. W tym wypadku nasze prośby zostały wysłuchane i spełnione z nawiązką. Swag 30 otrzymał rasowe komponenty Race Face, na które składają się kierownica Respond i jej wspornik Chester. Teraz parametry: kierownica – szerokość 785mm i wspornik – długość 50mm. To iście downhillowe combo i potężna różnica w stosunku do poprzedniego Swaga, który posiadał kokpit o parametrach 680 / 75 mm. To pierwsza wskazówka dla nas odnośnie tego, czym Swag 30 może być. Druga to kąt główki ramy. Według tabeli powinien on wynosić 65 stopni, co już jest wartością określaną jako „płasko”. Nasze pomiary, wielokrotne zresztą, wskazują, że w rzeczywistości mamy 63,8 stopnia. Pytaliśmy producenta, skąd taka rozbieżność i z otrzymanych informacji wynika, że rower powinien mieć wartości katalogowe. Czyżbyśmy dostali ramę prototypową w nowym malowaniu? Taki kąt, spotykany przecież w zjazdówkach, powinien mieć olbrzymi wpływ na własności jezdne na podjazdach. Przynajmniej teoretycznie.

 

OSPRZĘT

Reszta osprzętu reprezentuje maksimum, jakiego można spodziewać się po rowerze za niecałe 7 tysięcy złotych polskich. Napęd 2×10 zbudowany jest w całości na komponentach amerykańskiego Srama grup X5 do X9, za wyjątkiem kasety, pochodzącej od Shimano, i łańcucha od KMC. Takie mieszanie grup jest często spotykanym zabiegiem, kiedy producentowi zależy na utrzymaniu niskiej ceny kosztem wagi, ale bez obniżania wartości jezdnych roweru. Koła Mad Max to własny wyrób Kellysa, toczą się lekko, nie są rażąco ciężkie, a odziane w gumy Schwalbe Hans Dampf, jedne z najlepszych opon na rynku do enduro, okazują się być przyjemną i godną zaufania parą. Przez ostatnie miesiące napatrzyliśmy się na najnowsze hamulce Sram Guide i przez pierwsze dwa tygodnie główny tester jeździł Kellysem z przekonaniem, że to właśnie najprostsza ich wersja jest zamontowana w Swagu. Potem, jak to mówią, szok i niedowierzanie. Swag 30 wyposażono w model Sram DB5, najniższy model hamulca all mountain, dwutłoczkowy, ale z klamką jak żywo przypominającą tą w modelu Guide. Oznacza to tyle, że obydwa modele mają taką samą ergonomię dźwigni, a dzieli je konstrukcja zacisku i możliwości regulacji. Moc DB5 jest świetna, aczkolwiek brak tutaj modulacji czterotłoczkowego zacisku z Guide. Czy to wada? Nie, raczej cecha wynikająca z ceny i okoliczność, z którą i początkujący i oszczędni zaawansowani sobie świetnie poradzą. Jest jedna rzecz, której w nowym Swagu zdecydowanie brak – sztyca regulowana. Oczywiście jej nieobecność jest usprawiedliwiona ceną, ale wieszczymy, że ten komponent będzie pierwszą rzeczą, który nowy nabywca Swag 30 wykona tuż po zakupie. Zresztą rozsądny sprzedawca takie rozwiązanie zaproponuje na starcie. Ci z zasobniejszymi portfelami od razu sięgną po bliźniaczy model Swag 50.

 

JAZDA

Popatrzyliśmy na nową geometrię Swaga i od razu w oczy rzucił się ten niezwykle płaski kąt główki – 65 stopni to nie w kij dmuchał. Chociaż sam rower otrzymaliśmy w rozmiarze S, to efektywnie jest on równy z praktycznie każdą M-ką, którą do tej pory testowaliśmy. Przy krótkim mostku i szerokiej kierownicy nie ma mowy o zbyt długiej górze, zresztą różnica pomiędzy S i M wynosi jedynie 17mm i im szersza kierownica, tym różnica jest mniej dostrzegalna. W rzeczywistości kąt główki jest mniejszy o ponad jeden stopień – to dużo. Na tyle dużo, że zupełnie inne wrażenia z jazdy mamy na Swagu 30, a inne na Swagu 50, testowanym równolegle przez redaktora Miłosza. Jaskrawożółty Swag, opatrzony zwrotem „Limited Edition”, ma już wszystko to, czego nam w 30 brakuje.

Wydawałoby się, że mocno spłaszczony kąt widelca uniemożliwi wszelkie próby podjeżdżania. W połączeniu z krótkim mostkiem i szeroką kierownicą mamy cechy przydatne w manewrowaniu podczas jazdy w dół, tymczasem tak skonstruowany Kellys pozwolił nam na łaskawe wjechanie całym szlakiem Doktora Wiessnera w zasadzie bez ograniczeń wynikających z geometrii. Oczywiście wymagało to dużego samozaparcia, bo rower nie pomaga na tych najbardziej stromych odcinkach. Jednak wystarczy odwrócić kierunek jazdy na zgodny z grawitacją i rozpoczyna się to, na co warto było czekać. Ta sama geometria czyni wszelkie zjazdy banalnymi. Jeśli nie masz odwagi jechać szybko, to na pewno pojedziesz bezpiecznie. Szeroko rozstawione ramiona kontrolują precyzyjnie każdy ruch przedniego koła. Opony Hans Dampf nie zawodzą nawet w najprostszej wersji i oferują tyle życzliwości, ile konsultant w banku przed podpisaniem umowy o kredyt. I podobnie jak ten sam bank, czepiają się wszystkiego, bez wyjątku. Dla Hansów żaden korzeń, żaden kamień i żaden strumień nie są powodem do lekceważenia. Zobaczcie, jak wygląda ich bieżnik – tam nie ma wielkiej filozofii, jakiegoś przemyślanego wzoru. Wystarczy dobrać odpowiednie ciśnienie, dokładnie wyregulować amortyzację (tył można dać „na miękko”) i można próbować się z tymi odcinkami, które do tej pory wymagały od nas wstrzemięźliwości. Kellys zdecydowanie poprawił ubiegłoroczny schemat Swagów, dając im kokpit z prawdziwego zdarzenia i większe koła, pozwalające na bardziej bezkarną jazdę po kwadratowych przeszkodach. Oswojenie Swaga wymaga jednak czasu i rozumienia specyfiki roweru zjazdowego. Jeśli porzucisz wszelkie schematy, reguły i poczujesz ten „flow”, to zrozumiecie się szybciej, niż ustawa przewiduje. Łapanie zakrętów w czasie jazdy pod górę wymaga zręczności kierowcy Stara na szosie ze Szklarskiej Poręby do Świeradowa. Trzeba się porządnie i uczciwie namachać, aby utrzymać się w pionie. Ciasne nawroty wymagają zdrowej koordynacji i dobrego wyczucia pionu, łatwo stracić równowagę i bezczelnie podeprzeć się nogą. Nasza rada – solidna rozgrzewka połączona z rozciąganiem przed każdą techniczną jazdą.


 


PODSUMOWANIE

Nowy Swag 30 w swojej kategorii cenowej pozostaje niemal niezagrożony. Niemal, bo łatwo do tej ceny dorzucić kilkaset złotych i mieć rower bardziej uniwersalny, zorientowany na jazdę po technicznych szlakach, być może nawet lżejszy. Unikalna geometria predestynuje go jednak do bardziej wymagających zadań, w których zjazd i szybkie, precyzyjne wymijanie gęsto usianych drzew jest celem samym w sobie. Brak regulowanej sztycy odbiera sporo z płynności przejazdu, zmuszając albo do pedałowania w kuckach, albo do notorycznego stania w pedałach. W ostateczności można się zatrzymać na chwilę, jak to jeszcze czyniliśmy kilka sezonów wstecz, i dostosować wysokość siodła do warunków trasy. Jeśli przyjmiemy kryterium ceny, to mamy rower praktycznie pozbawiony wad. Za 6699 złotych nie ma nic, do czego mógłbym się teraz przyczepić. Ja wiem, ostatnio jestem entuzjastyczny w ocenie rowerów, minusy schodzą na plan dalszy, ale w porównaniu z poprzednim modelem Swaga, nowy rower oferuje dużo więcej. Nie mamy już zbyt wąskiej kierownicy sparowanej z za długim mostkiem, nie mamy już małych kół z dobrymi, acz delikatnymi oponami Nobby Nic. Mamy w zamian nowoczesną, odważną geometrię, sztywną bocznie ramę, uczciwie skalkulowane komponenty i zdrową porcję emocji, czającą się na zjazdach.

 

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Translate »