Felieton Mai Włoszczowskiej: Życie na walizkach…

Uwielbiam odwiedzać różne zakątki świata. Oczywiście w trakcie zgrupowań czy wyjazdów na zawody rzadko kiedy mam okazję zobaczyć coś więcej niż lotnisko, hotel i trasę wyścigu, ale to zawsze więcej niż nic. Spotkam ciekawych ludzi, próbuję nowego jedzenia. No i trasy na treningu są zawsze różne. Jak dobrze, że nie jestem pływaczką! Tak dużo można zobaczyć podczas zwykłej przejażdżki! To chyba największa zaleta kolarstwa górskiego.

Podróże to jednak także często niechciana konieczność. Gdy szwędasz się po świecie kilkanaście lat, naprawdę marzysz o tym, by wreszcie siąść na tyłku, w ciepłym domu, z bliskimi i przyjaciółmi. Każda rowerowa wyprawa to także duża zagwozdka logistyczna. Nic nie męczy bardziej od kilku godzin w samochodzie czy samolocie, zmiany klimatu i strefy czasowej. To większe obciążenie dla organizmu niż mocny trening. Warto więc poświęcić trochę czasu na dobry plan, zanim wsiądziemy do samochodu. 

 

Moja zasada nr 1 – nie zarywać nocy na rzecz podróży

 

Wiem, że często szkoda czasu na siedzenie w aucie za dnia, ale dobry sen to podstawa regeneracji organizmu i dobrego samopoczucia. Jeśli tylko mogę, zawsze przemieszczam się w ciągu dnia. Nie pcham się też za kierownicę. Jeżdżę bardzo komfortowym (zwłaszcza z uwagi na automatyczną skrzynię biegów) GLK, jednak zawsze na miejscu pasażera nogi mają więcej możliwości relaksu.

W trakcie każdej podróży warto co jakiś czas poświęcić kilka minut na przerwę, w trakcie której można rozprostować nogi. Lecąc samolotem, warto jak najczęściej wstawać i wybierać się na spacer po pokładzie. Zbawienne dla nóg są też specjalne skarpety uciskowe. Właściwie nie spotkacie teraz sportowca, który by podróżował bez nich. W przypadku długich podróży zawsze mam też ze sobą zatyczki do uszu i opaskę na oczy. Istotnie ułatwiają zaśnięcie. 

Trudnym zadaniem jest niestety przyzwyczajenie się do nowej strefy czasowej. Jeśli są to 3 godziny, najpewniej bardzo tego nie odczujesz, ale przy sześciu już pojawia się problem. Teoria mówi, że na jedną godzinę różnicy czasu potrzeba jednego dnia adaptacji. W praktyce bywa różnie. Jeśli to możliwe, warto już przed wyjazdem zacząć przestawiać swój zegar biologiczny. Lecisz na wschód? Wstawaj wcześniej. Lecisz na zachód? Wydłuż nieco wieczory i śpij dłużej rano. Niektórzy stosują także melatoninę ułatwiająca wejście w nowy rytm dobowy. Osobiście nie zauważyłam istotnego jej wpływu.

 

Gdy wybierasz się w dalszą podróż, sprawdź podstawowe informacje:

 

niezbędne dokumenty – do wielu krajów potrzebujemy paszportu czy wizy, czasem dostaniemy ją od ręki, często jednak trzeba czekać kilka tygodni. Znam przypadki kolarzy, którzy nie pojechali na ważne zawody, bo zapomnieli o tej „drobnej” formalności.
obowiązująca waluta (czasem warto zaopatrzyć się w nią jeszcze w Polsce, a przynajmniej mieć nieco drobnych na bieżące potrzeby, jak butelka wody czy wózek bagażowy na lotnisku, często płatne).

 

karty kredytowe – nie wyobrażam sobie podróżowania bez nich, nie zawsze jednak działają. Upewnij się, że kraj, do którego się wybierasz, je akceptuje. 

 

niezbędne szczepienia – coraz bardziej popularne jest podróżowanie z rowerem do egzotycznych krajów (RPA, Malezja, tropikalna część Australii…). Sprawdź, czy nie czekają na Ciebie zagrożenia typu malaria, denga czy inne choroby tropikalne. Warto też zabrać ze sobą podstawowe leki na najczęstsze przypadłości, przede wszystkim zatrucia pokarmowe. Te zdarzają się dość często. Dbaj więc o higienę, uważaj, co jesz (zwłaszcza na surowe warzywa i owoce oraz wodę i lód dodawany do napojów), pij dużo wody. Zaszczep się na żółtaczkę, zarówno A, jak i B. Pomoc medyczna teoretycznie wszędzie używa sterylnych narzędzi, ale nie zawsze mam do nich zaufanie.

 

ubezpieczenie podróżne – na terenie Europy wystarczy, jeśli wyrobisz sobie Europejską Kartę Ubezpieczeniową (dostępna od ręki w placówce NFZ). Jeśli jedziesz dalej, warto wykupić polisę. O upadek na rowerze nietrudno, a koszty leczenia za granicą potrafią rozłożyć na łopatki.

 

Przemyślenia wymaga też pakowanie

 

Podróżowanie z rowerem nie należy do najłatwiejszych zadań, ale dobrze przemyślane wcale nie musi być tak uciążliwe. Na rynku dostępnych jest wiele profesjonalnych toreb na rower, które dobrze zabezpieczą go przed brutalnym traktowaniem bagażu przez służby lotniska. Rowerowe torby potrafią być już naprawdę wygodne (z kółkami umożliwiającymi łatwe przenoszenie). Przeważnie możesz do środka wrzucić także nieco dodatkowego „balastu”, który nie zmieścił się do walizki. Niełatwo bowiem zapakować się na długi wyjazd tak, by zmieścić się w dozwolonych 20 kilogramach. A za rower przeważnie opłata jest stała. Ważne tylko, by nie przekroczyć górnego limitu, przeważnie 30 kilogramów. Jeśli nie masz specjalnej walizki, to nie problem. W najbliższym sklepie rowerowym na pewno znajdzie się niepotrzebny karton, w który także bez problemu zapakujesz swojego bicykla. 

 

Są trzy rzeczy, o których musisz koniecznie pamiętać, pakując rower: 

1. Odkręć przerzutkę. Złamany hak to najczęstszy „transportowy” defekt.
2. Zabezpiecz widelec sztywną ośką.
3. Spuść powietrze z opon. Warto także odkręcić tarcze hamulcowe z kół i dobrze je zabezpieczyć. Nie zaszkodzi też odkręcić pedały i kierownicę. To już bardziej celem zmniejszenia gabarytów rowerowego pakunku.

 

Ważną sprawą przy kupowaniu biletu jest upewnienie się, że linie lotnicze zabiorą Cię razem z rowerem (problem pojawia się często w przypadku krótkich tras małymi samolotami). Oraz… ile za to będzie trzeba zapłacić. Czasem lepiej kupić droższy bilet z niższą opłatą za sprzęt sportowy, niż supertanią ofertę i później dać się zaskoczyć wysokimi cenami za nadbagaż. Przeważnie także bardziej opłaca się dokonać takiej opłaty wcześniej przez internet. Oszczędzimy tym samym pieniądze, czas i stres na lotnisku przed wylotem. 

Po lądowaniu zawsze przychodzi moment na dreszczyk emocji. Doleciały rowery czy nie…? Niestety, cały czas dość często zdarzają się przypadki zagubienia bagażu. Dlatego zawsze do podręcznej walizki czy plecaka pakuję podstawowy zestaw kolarza, tj. buty, kask i jeden zestaw stroju kolarskiego. Rower czasem da się pożyczyć, z butami gorzej…

 

Ostatnia rada – staraj się zawsze podróżować z towarzystwem 

 

To bezpieczniejsze, łatwiejsze, a przede wszystkim dużo przyjemniejsze! Spędzam poza domem blisko 200 dni w ciągu roku. Można zatęsknić… Dużo łatwiej jednak z tą tęsknotą sobie poradzić, gdy ma się przy sobie grupę przyjaznych osób. 

Informacje o autorze

Autor tekstu: Maja Włoszczowska

Zdjęcia:

0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Podobne artykuły

Instagram bike

Reklama

Wideo

Popularne

Translate »