Przeżyte zawody Enduro Trails – pierwszy raz!
Zdecydowanie warto. Tak najkrócej mogę podsumować swój start w pierwszych w życiu zawodach enduro. Choćby po to, by spróbować, z czym się to je, poznać nowe trasy, których na pewno bym sam nie znalazł. Oraz zdecydowanie spotkać fajnych ludzi. Czy wystartują znów w podobnej imprezie? Szczerze mówiąc nie wiem.
To było już moje drugie podejście do enduro. Pierwsze, po objazdówce przed zawodami na Ślęży zakończyło się falstartem. Trasa nie podobała się i tyle. Postanowiłem tematowi dać drugą szansę - z nowymi górami i organizatorem. Tym razem się nie zawiodłem.
Bielsko-Biała i okoliczne góry są genialne, a przebieg czterech odcinków Enduro Trails trudno nazwać inaczej jak rewelacyjne wykorzystanie możliwości okolicy. Szczerze mówiąc mocno się zastanawiałem, który wybił się na mojego faworyta, bo wszystkie były równie ciekawe - zarówno OS 1 i 4 na Koziej Górce, jak i OS2 na Łysej i 0S3 na Magurce.Wilkowickiej. Było trudno, momentami nawet bardzo, ale dało się jeździć. Zdecydowanie przewagę mieli ci, którzy wcześniej dokonali ich objazdu. Mnie ścianka na OS3 (i ten odcinek ostatecznie wygrał klasyfikację the best of) czy skocznie na OS4 zdecydowanie... zaskoczyły. Podobnie jak korzenie na OS1 (koledze, który tuż obok malowniczo trafił w drzewo życzę szybkiego powrotu do zdrowia). Nie zmienia to faktu, że świetnie się bawiłem. Najwyraźniej też i inni - zadowolenie wśród startujących było zaraźliwe. O ile sama organizacja zostawiała trochę do życzenia - głównie „lotny” start gdy nikt nie wiedział o co chodzi, bo wirtualna brama nie chciała się zmaterializować - o tyle już pomiary na odcinkach i ich oznaczenie były bardzo dobre.
Komentarze do artykułu